***
- To… to dla mnie?! To wszystko dla mnie?! – krzyczała
radośnie Alex, rozglądając się dookoła.
Przyjaciele triumfując przybijali sobie piątki i wymieniali porozumiewawcze
spojrzenia.
- Tak, kochana. W końcu dziś są twoje urodziny – uśmiechnęła
się Raini.
- Hhhej, Alex – Ross niepewnie podszedł do dziewczyny.
- No hej. Miło, że przyszedłeś. W ogóle świetnie, że wszyscy
tu jesteśmy – zaśmiała się nastolatka.
- To może przejdziemy do prezentów? Dam głowę, że już nie
możesz wytrzymać, żeby się dowiedzieć, co dostałaś – wyszczerzył zęby Calum.
- To chyba twój pierwszy dobry pomysł, rudzielcu. Robisz
postępy – docięła mu Raini.
- Dobra dobra, nie
gadajmy tyle, solenizantka czeka na prezenty – niecierpliwiła się Laura.
Wszyscy ustawili się w kolejce do Alex, trzymając w rękach
upominki.
- Kochanie, życzę ci wszystkiego, co najlepsze – uśmiechnęła
się Rydel wręczając nastolatce sporych rozmiarów prezent.
Alex ciekawie zajrzała do torby – Oh! Jakie piękne!
Rydel kupiła jej parę eleganckich, czarnych szpilek z
delikatnymi kryształkami, przenośne mini radio, parę różowo-niebieskich
słuchawek oraz ogromną paczkę z cukierkami.
- Rydel, jesteś wspaniała, nie wiem, co powiedzieć! – wołała
Alex z oczarowaniem przyglądając się prezentom.
Po blondynce przyszedł czas na resztę rodzeństwa Rossa, scenarzystów
i zaprzyjaźnionych pracowników Star Work Company. Dostała od nich m.in. fioletową bluzę z
napisem „Hug giver”, maskotkę króliczka, dwie książki, płytę R5 ze świątecznym
wydaniem, gruby album zapełniony ich wspólnymi zdjęciami i tonę słodyczy.
Na samym końcu kolejki stał Ross.
- Proszę. Chciałem cię bardzo przeprosić, że…znów zachowałem
się jak idiota – powiedział blondyn, wręczając dziewczynie żółtą torbę.
- Oh, nic się nie…zaraz – Alex przysunęła do twarzy torbę i
zmarszczyła nos – co tak… osobliwie pachnie?
- O czym ty mówisz? – stropił się Ross.
- Powąchaj – przysunęła torbę tuż pod jego nos.
- Uh! Zupełnie jak….o nieeeee. PIXIE! Ty podła małpo!!
Gdzie ona jest?!
- Czemu się tak drzesz? – spytała zdezorientowana Raini.
- Pixie obsikała mój prezent!
- Hola hola, przesadzasz. To grzeczny piesek, nigdy by
czegoś takiego nie zrobiła – dodała Laura, kręcąc głową.
Ross bez słowa podał brunetce żółtą torbę.
- Fuuuuj! Zabierz to ode mnie! - zawołała ze wstrętem, poczuwszy niemiłą woń.
- A nie wierzyłaś! -
prawił jej wyrzuty blondyn.
- Ale dlaczego to zrobiła? – zastanawiał się Calum – Robi tak
tylko, kiedy się bardzo stresuje, albo…
- Kiedy nie zostaje wyprowadzona na spacer – dokończyła
Raini. Wszyscy momentalnie spojrzeli się na Rossa.
- No o co wam chodzi? – zapytał ze dziwieniem.
- Dzisiaj była twoja kolej wyprowadzania Pixie, dobrze o tym
wiesz. – zauważyła Laura, krzyżując ręce.
- Aha, czyli to wszystko moja wina? Przecież nie zrobiłem tego
specjalnie, po prostu wyleciało mi z głowy!
- Spokojnie, ludzie, przecież nic się nie stało. To tylko
małe nieporozumienie. Nie kłóćmy się. – próbowała załagodzić spór Alex.
- W sumie to nie musi być wina Rossa, przecież Pixie nie
jest, bez obrazy oczywiście, na tyle mądra, żeby wleźć akurat do jego prezentu
i na niego nasikać – wtrącił się Rocky.
- Skoro to nie Ross zawinił, to kto? – zastanawiała się
Raini.
- Ej, a właściwie gdzie jest Charlie? – spytała się Alex,
rozglądając się po pomieszczeniu.
Przeszła parę kroków,
stając pod makietą Sonic Boom. W tym momencie spadła na nią olbrzymia płachta z
napisem „ Wszystkiego najlepszego, Alex!”. Była na tyle ciężka, że zwaliła
dziewczynę z nóg.
- Boże, pomóżcie jej! – wrzasnęła Laura, rzucając się w
stronę przyjaciółki. Po chwili z pomocą Rikera i Rockiego Alex stanęła na nogi.
- No jak? Możesz chodzić?
- spytała Rydel przyglądając się badawczo nastolatce.
Alex wyprostowała się, spróbowała zrobić parę kroków, ale
nogi się pod nią ugięły i znów
wylądowała na podłodze.
- Ałaaaaa – syknęła z bólu, łapiąc się za stopę – chyba zwichnęłam
kostkę.
- Proszę, przyniosłem trochę lodu. Przyłóż sobie – odezwał
się ni stąd, ni zowąd Charlie.
- A co ty tu robisz? Gdzie się podziewałeś? – krzyknęła Laura.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Byłem tu z wami przez cały czas.
- Nie przypominam sobie, żebyś składał mi życzenia –
stwierdziła Alex, przykładając sobie lód do obolałej stopy.
- O, czyli już
wręczaliście prezenty solenizantce? Niestety, nie było mnie przy tym. Słyszałem,
że kupiono za mało napojów, więc pomyślałem, że dokupię parę butelek w
supermarkecie. Niestety, był już zamknięty, więc nic nie załatwiłem – skłamał gładko
Charlie.
- Hmm zastanawia się,
kto tak nieumiejętnie przymocował tę płachtę – Rocky z uwagą przyglądał się rozdartemu
banerowi.
- Ross chyba ma dziś zły dzień - odparła ironicznie Raini – bo to on miał
zająć się napisem.
- Przysięgam, że przymocowałem go, jak należy! - wołał Ross oburzony faktem, że przyjaciółka
posądza go coś tak nieodpowiedzialnego.
- Może chociaż tort jest cały, co? – pytała Laura – Miałeś go
przywieźć swoim samochodem.
- Oczywiście, że jest
cały. Jechałem bardzo ostrożnie. A jeśli mi nie wierzysz, możemy to sprawdzić. Chodźmy do spiżarni.
Wszyscy zebrani, łącznie z Alex, wspartą na ramionach
Ratliffa i Rikera, udali się do wskazanego przez Rossa miejsca. Na stole stał
wysoki karton, w którym znajdowało się pyszne ciasto czekoladowo-truskawkowe - arcydzieło Stormie.
Blondyn ostrożnie uchylił klapy kartonu i zdjął folię
okrywającą tort. Widok przeraził wszystkich – wypiek był w opłakanym stanie.
Krem, który wcześniej układał się w ładne serduszka i kolorowy napis, teraz rozjeżdżał
się na wszystkie strony. Nadzienie wypłynęło za zewnątrz, a czekoladowa figurka
królewny umieszczona na samej górze ciasta była całkowicie zgnieciona.
- Boże! Ross, coś ty narobił?! – krzyczeli zebrani.
- Cholera jasna, coś musiało go przygnieść w moim bagażniku –
chłopak złapał się za głowę - No ale przecież niczego oprócz tortu nie wiozłem!
- Wiesz co , daruj już sobie te tłumaczenia. Zepsułeś
urodziny Alex – mruknął Rocky.
- Tak. Najpierw zapomniałeś wziąć Pixie na spacer, potem Alex mało co nie została zabita przez płachtę,
którą źle przymocowałeś. A na sam koniec spaprałeś sprawę z tortem. No tylko
pogratulować zręczności! - złościła się
Jessy.
Ross załamał ręce.
- Nie rozumiem, jak mogło do tego wszystkiego dojść, ale to
naprawdę nie moja wina! Chciał..
- Tak, wiem. Chciałeś dobrze. Tylko widzisz, jakimś sposobem
twoje „chciałem dobrze” zawsze kończy się katastrofą. – przerwała mu Alex
posyłając mu spojrzenie pełne rozczarowania.
- Dobrze, proszę
bardzo, znienawidźcie mnie, przestańcie się do mnie odzywać. Mam to gdzieś,
skoro nawet przyjaciele mi nie wierzą – warknął Ross i wbiegł ze spiżarni.
- Hmm, wygląda na to, że impreza odwołana – zauważył z przygnębieniem
Calum.
- Taaak. Chodźmy już spać, najlepiej zapomnijmy o
dzisiejszym dniu, dobra? – spytała przyjaciół Raini.
Alex jeszcze raz
podziękowała za prezenty i życzenia. Wkrótce potem wszyscy w zepsutych
nastrojach rozeszli się do domów.
Prawie wszyscy. Charlie pogwizdując, przechadzał się pustym
korytarzem. Po głowie krążyła mu tylko jedna radosna myśl: „Udało się, udało
się!” .
Triumfując, wspominał dzisiejszy dzień. Kiedy patrzył z
ukrycia na reakcję Alex na prezent, który dostała od Rossa, z trudem
powstrzymał się od wybuchnięcia śmiechem. A już zwłaszcza podobał mu się numer
z płachtą. Szkoda tylko Alex, bo teraz chyba nieźle ją boli ta kostka. I
pomyśleć, że wrobienie Rossa było tak dziecinnie proste! Wystarczyło tylko
odkręcić jedną, dwie śrubki, przymocować do napisu linkę i w odpowiednim
momencie mocno pociągnąć. Jeszcze łatwiej poszło z tortem. Musiał pójść do
spiżarni jeszcze parę minut przed imprezą. Oczywiście trochę się bał, że zostanie
przyłapany na majstrowaniu przy cieście, ale na szczęście jego obawy nie
sprawdziły się – wszystko poszło jak z płatka. Teraz pozostaje tylko zadzwonić.
Wciągnął komórkę z kieszeni i wybrał
numer.
- No cześć kuzynko. Tak, wszystko poszło zgodnie z planem – rzekł
do słuchawki Charlie i uśmiechnął się zwycięsko.
~`BabyBlue :)
Rozdział super, ale co taki krótki ?
OdpowiedzUsuńA co do tego wstrętnego chłopaka- Charlie'go - UGH...Jak ja go nienawidzę! To taka wstrętna małpa! Jak on mógł coś takiego zrobić !?
Czekam na kolejny! :)
Charlie...co za cham!!!! I prostak! Jak mógł - rozumiem że może nie lubi Rossa ale czemu dokucza mu kosztem Alex?!
OdpowiedzUsuń~Megan
wowww... rozdział jest super :D nie wiedziałam ,że charlie zrobił to wszystko , myślałam ,że tylko prezent :D jeju ! ale jestem ciekawa co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! ^^
OdpowiedzUsuńNie lubię Charliego ! :( Wrobił Rossa w to wszystko -,-
Biedna Alex miała zepsute urodziny i do tego wszyscy sądzą że to Rossa wina.
Jestem ciekawa co będzie dalej. :)
Czekam na następny rozdział.
Superek... a co do charliego, no po prostu zal. zapraszam na mój nowy vlog watchmeopowiadanie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńala s
cudowny rozdział <33
OdpowiedzUsuńa ten Charlie? - ugh! frajer ! jak ja go nie lubię, wrabia biednego Ross'a :(
przepraszam że komentarz dopiero dzisiaj ale miałam gorsze dni i ogólnie zaniedbałam czytanie blogów :(
ale czekam na kolejny rozdział ;)