Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 listopada 2012

It's never too late to apologise for mistake...



„- Tak słucham?
- Cześć, Alex – rozległ się cichy, niewyraźny głos – Tu Charlie...”


Dziewczyna zakrztusiła się właśnie zjadaną rurką czekoladową.
- Hykhykhykhy – kaszlała głośno, podczas gdy Ross próbował ją ratować uderzając pięścią w jej plecy. Pomogło.
- Ał! Khykhy Ross.! Chcesz mi ..khykhyhykhy… płuca przebić?!
Blondyn wyszczerzył zęby w uśmiechu i rozłożył ręce.
- Eee Alex? Jesteś tam? – dopytywał się głos w słuchawce. Nastolatka ponownie przystawiła telefon do ucha.
- Charlie! Skąd masz mój numer? Dlaczego nie było cię w szpitalu? Czemu odzywasz się dopiero teraz?
- Eh, znowu te pytania - westchnął chłopak – Chwila, czekaj, czy ja dobrze zrozumiałem? Ty za mną TĘSKNIŁAŚ?
- Czy ja coś takiego powiedziałam? Czy takowe słowo przeszło przez moje usta?
- Nie, ale o tym POMYŚLAŁAŚ. Ja wiem swoje. Hehe, mówiłem, że o mnie nie da się tak łatwo zapomnieć. A właśnie, jak ci się podobał  buziak?
- Sup.. to znaczy… Co ci odbiło, Charlie, czemu to zrobiłeś?!
-  Hm. Nie wiem. Taki „impuls” Ojojoj, ale się słodko zaczerwieniłaś…
 - A ty niby skąd to wiesz?
- Podejdź do okna, kotku.
Alex podniosła się z krzesła i podbiegła do szerokiego, wysokiego okna z doskonałym widokiem na ruchliwą Crossover Street.
 - AAA! – pisnęła, bo w tym momencie ktoś złapał ją za ramiona i mocno pociągnął do tyłu. Odwróciła się gwałtownie i ujrzała przed sobą uśmiechającego się od ucha do ucha szatyna. Próbując wyrwać się z uścisku chłopaka, Alex głośno krzyczała:
- Charlie! Natychmiast mnie puść!!! NA-TEN-TYCH-MIAST!
  Ale  on ani myślał ustąpić, przeciwnie, jeszcze mocniej przycisnął ją do siebie.
- No czekaj, muszę się tobą nacieszyć – śmiał się. Nagle schylił się i delikatnie pocałował ją prosto w usta! Tym razem nastolatka zareagowała błyskawicznie-  uderzyła go w twarz rozwartą ręką. W skrócie  - dała mu z liścia. Charlie zawył, łapiąc się za policzek.
- Nie wystarczy ci, że mi prawie zmiażdżyłaś stopę?
- Co ty sobie wyobrażasz, hę?! Nawet mnie nie znasz, a już się do nie dobierasz? Odwal się ode mnie raz na zawsze! – wrzasnęła Alex i szybko wybiegła z cukierni, trzaskając drzwiami. 


„Cholera, cholera, cholera! Znów to zrobił!” – myślała Alex. Szła przed siebie drżąc z zimna. Mimo, iż w Miami jest zawsze ciepło, nawet w październiku, akurat dzisiaj temperatury wyjątkowo spadły poniżej 10 stopni. Dziewczyna nie zdążyła nawet zabrać bluzy z cukierni, a właśnie zaczęło padać. Fantastycznie.  Była zmuszona do szybkiego marszu przy jednostajnym szumie deszczu i chłodnych podmuchach wiatru. Wypadałoby znaleźć jakiś suchy kąt i przeczekać ulewę. No, nareszcie! Parę metrów przed nią znajdował się przystanek autobusowy okryty półkolistym dachem. Co najważniejsze – nikogo nie było w pobliżu, więc Alex mogła spokojnie zasiąść na ławce i oddać się rozmyślaniom.

Niczego nie żałowała, Charlie dostał to, na co zasłużył. Kim on w ogóle jest?! Wiedziała o nim niewiele – tylko to, że jest w jej wieku, a stracił rodziców będąc jeszcze dzieckiem. Jedyną bliską mu osobą jest jego babcia, która leży w szpitalu… Biedny chłopak. Ale to go nie usprawiedliwia! Nie może wiecznie robić tego, co  mu się podoba. A pocałował ją już drugi raz, i to wbrew jej woli. Co z tego, że znów poczuła na całym ciele przyjemne drgawki, a jej serce zaczęło bić jak oszalałe… Po prostu to wszystko działo się trochę za szybko.   

W tym samym czasie szatyn próbował otrząsnąć się po wydarzeniu, które miało miejsce przed chwilą. Dlaczego go uderzyła? Czym on sobie do jasnej ciasnej zasłużył? „Nie rozumiem tej wariatki” – pomyślał Charlie i cicho westchnął. Naraz zauważył, że przygląda mu się grupa osób siedzących niedaleko, przy małym stoliku. Bez wahania podszedł bliżej. Tak, to on. Od razu poznał tego obrzydliwego blondynka, który skrzywdził Alex. Nie podaruje mu tego, oj nie.
- Ty jesteś Ross? – spytał dla pewności.
- Tak – uśmiechnął się jasnowłosy chłopiec – a ty jesteś… kolegą Alex?
- No patrz, to jednak mamy ze sobą coś wspólnego – wycedził przez zaciśnięte zęby Charlie. Zamachnął się i znokautował blondyna mocnym, lewym sierpowym. Wszyscy natychmiast wstali z miejsc, łącznie z Rossem, który trzymając się za krwawiący nos, rzucił się w kierunku szatyna.
- USPOKÓJCIE SIĘ! – wrzeszczała Raini, próbując rozdzielić wściekłych nastolatków.
- Ross, przestań!!  - Laura złapała go za ramię, ale od razu ją odepchnął, tak silnie, że prawie straciła równowagę.
Na całe zamieszanie natychmiast zareagowała barmanka, która wezwała ochronę. Już po chwili całe towarzystwo wraz z krwawiącym Rossem i posiniaczonym Charliem mokło na deszczu.
- Kim jesteś i dlaczego go uderzyłeś? – spytała Laura i patrząc z wyrzutem na szatyna, skrzyżowała ręce na piersiach.
- Jestem Charlie, przyjaciel Alex. Uderzyłem tego frajera, bo na to zasłużył.
- Ej, lepiej uważaj, co mówisz, szczeniaku  - burknął Ross, przykładając sobie chustkę do spuchniętego nosa.
- Skrzywdziłeś Alex! Zostawiłeś zupełnie samą! Nie wybaczę ci tego, rozumiesz?! – kontynuował Charlie rzucając groźne spojrzenia blondynowi.
- Słuchaj, jakby ci to powiedzieć… my sobie z Alex już wszystko wyjaśniliśmy. Jest dobrze, świetnie się dogadujemy, pracujemy razem na planie. Ustaliliśmy, że nie będziemy rozpamiętywać przeszłości. To co się stało, już się nie odstanie, trudno – tłumaczyła Laura- Poza tym, poznała ciebie, więc…
-  Więc co? – przerwał jej Charlie.
Brunetka wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Raini. 
-  Ma szansę zacząć nowe życie – dodała.
- Ze mną? – wyszeptał szatyn. Jego złość momentalnie wyparowała, pozostało tylko dręczące poczucie bezradności. Przecież Alex wyraźnie powiedziała mu, żeby „odwalił się od niej raz na zawsze”.
- Nie martw się, nie jest tak źle – rzekła jakby czytając mu w myślach  Raini i posłała mu krzepiący uśmiech.
Charlie skinął głową i postanowił, że uda się na poszukiwania Alex. Przecież nie mogła zajść daleko.  Zrobił parę kroków, ale po chwili zawrócił i podszedł do Rossa.
- Sorry – burknął do niego.
- Spoko – odburknął Ross ściskając wyciągniętą na znak zgody rękę Charliego.



Tymczasem Alex powoli mijała złość. Postanowiła, że wróci do cukierni. Miała nadzieję, że zastanie tam jeszcze swoich przyjaciół. Wstała z ławeczki. Nie przeszła nawet paru kroków, kiedy się z kimś zderzyła. No tak, Charlie.
- Hhhej – wyjąkał chłopak.
- Hej…zaraz, co ci się stało?!  - Alex dopiero po chwili zauważyła, że szatyn ma rozciętą wargę i parę sińców.
- Nic nic, wszystko w porządku. Przepraszam, pewnie cię wystraszył mój wygląd.
 - Spokojnie, widywałam gorsze potwory – mrugnęła  do niego znacząco Alex.
Charlie uśmiechnął się.
- Alex, wiem, że zachowałem się jak kompletny kretyn. Nawet gorzej, jak całe stado kretynów. Tylko…nie sądziłem że aż tak zareagujesz.
- Dziwisz mi się? Chłopak, którego widziałam cztery razy w życiu już zdążył mnie pocałować dwa razy. To trochę nienormalne, nie uważasz?
- Niee, czemu. Dla mnie to… - Charlie uchwycił ironicznie spojrzenie dziewczyny – No dobra, może to trochę nienormalne.
- Doszłam do wniosku, że wszystko się dzieje odrobinę za szybko.
- Rozumiem. I szanuję twoje zdanie.
- Hehe, pomyśleć, że jeszcze przed chwilą byłam naprawdę na ciebie wściekła.
- Może po prostu nie potrafisz się na mnie długo złościć?
- Pewnie tak.
- Bardzo dobrze. Czyli nie będziesz mi miała za złe, jak cię o coś spytam?
- Mam nadzieję, że nie. Dajesz.
- Więc… podobał ci się ten buziak?
- Chaaaaarlieeeeeee.



- Ross, przez ciebie się prawie wywaliłam! – robiła blondynowi wyrzuty Laura.
- Oj przepraszam, skarbie, ale załatwiałem hmm. „męskie sprawy” z Charliem.
- Jaaaasne. A kiedy mówiłam, żebyście przestali, w ogóle nie zwróciłeś na mnie uwagi.
- Laura, on mnie walnął prosto w nos, nie mogłem nie zareagować – tłumaczył jej Ross.
- Wiesz co? Przez to złamanie, twój głos brzmi komicznie.
- Bardzo śmieszne.
- A żebyś wiedział.
- Jak możesz tak mówić do swojego wspaniałego, kochanego chłopaka?
- Który wolał się bić jak jakiś smarkacz, zamiast posłuchać rady swojej MĄDREJ dziewczyny? 
- Ojj czepiasz się, panno idealna  - blondyn cmoknął Laurę w czoło.
- Jak to ja – uśmiechnęła się brunetka i wtuliła się w ramiona chłopaka.

 W tym samym czasie Raini i Calum siedzieli w pizzerii i zajadali się dużą margeritą.
- Calum, co z tą imprezą urodzinową Alex? - spytała nastolatka.
- Imprezą? Pierwsze słyszę - dziwił się rudzielec.
Raini przewróciła oczami 
- Nie udawaj, przecież razem ją planowaliśmy. No wiesz, ta "tajna tajna super tajna" impreza, o której Alex NIE MOŻE się dowiedzieć, bo to ma być niespodzianka.
- Aaaaa, mówisz o operacji "Uwaga nie mów Alex"?
- Ehh, tak, głupku. Dokładnie o tej. 
- No jaha, oczywiście że o niej wiem. Sam w końcu wymyśliłem nazwę przyjęcia urodzinowego.
- Wiesz co? Lepiej tyle mnie myśl, bo to ci w końcu zaszkodzi - stwierdziła Raini i z politowaniem pokręciła głową.
 
 ***
Skorzystałam z okazji i szybciutko napisałam rozdział ;) 
btw, dopiero teraz koleżanka uświadomiła mnie, że brunetki mają czarne włosy, a szatynki kasztanowe, więc Laura to szatynka, a nie brunetka. haha przepraszam, ale na serio nie wiedziałam :D
 podoba się Wam? proooooszę o dużo komentarzy ;)
~`BabyBlue

6 komentarzy:

  1. Rozdział super! Tak się wkręciłam, że co chwilę błagałam, aby ten rozdział się nie kończył. <3333
    Ahhh Laura i Ross są słodcy <333
    Szkoda mi troche Charliego i Alex, byłaby z nich idealna para;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahhh... Cudne <33
    Twój blog jest po prostu NAJLEPSZY <33
    Fajnie, że Charlie kręci z Alex ;D
    A Ross i Laura są tacy słodcy ;3
    "tajna tajna super tajna" - hahah, świetne <33

    Zapraszam do mnie, jest nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak a propos, to brunetki mają ciemno brązowe lub czarne włosy ;p
      więc Laura jest brunetką ;)

      Usuń
  3. hahaha! nie wiej o co chodzi z tymi włosami, ale spoko :P super rozdział! zgadzam się jest słodko a jak sie zaczęli bić to nie mogłam odlepić oczu od monitora ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego bloga! Ty i DarkAngel macie najlepsze opowiadania ze wszystkich! :D
    Będę tutaj zaglądać regularnie i mam nadzieję, że jeszcze nas czymś zaskoczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha! :D Raini jest zabawna! Kocham tego bloga!
    ~Megan

    OdpowiedzUsuń