Łączna liczba wyświetleń

piątek, 9 listopada 2012

"Should I stay or should I go?"


                                                                ***

 Alex biegła przed siebie, ile sił w nogach. Niewypowiedziany ból rozsadzał jej czaszkę a z oczu płynął strumień łez. Zawało jej się, że ma mocny charakter i nic, a tym bardziej nikt  nie jest w stanie jej złamać. Teraz jednak nie mogła sobie poradzić -  cios który otrzymała był zbyt potężny. A najgorsze, że obwiniała za wszystko samą siebie. Czuła się potwornie, bo – co racja, to racja. Ross nigdy jej niczego nie obiecywał. Ale tak bardzo się do niego przywiązała, że nie mogła ot tak po prostu pogodzić się z tym, że chłopak kocha Laurę. Teraz zastanawiało ją tylko jedno. Jak przeżyje rozstanie z nim? Nie łudziła się, że rodzice pozwolą jej przedłużyć pobyt w Miami. Ona sama chyba wolałaby wrócić do Londynu. Bo jak ma pracować na jednym planie z człowiekiem, który ją zranił? Z drugiej strony nie wyobrażała sobie życia bez Rossa. Wspomnień nigdy nie wymaże z pamięci, choćby chciała. Co robić? Zostać, czy wracać? Jak ja sobie ułożę życie?  - zastanawiała się Alex…
- AUUU! – zawył średniego wzrostu szatyn, na którego przed chwilą wpadła. Chyba niechcący kopnęła go w kostkę, bo zabawnie skakał na lewej nodze, łapiąc się za prawą stopę.
- O Jezus, przepraszam! – zawołała Alex na chwilę zapominając o swoich problemach – Nie chciałam cię potrącić, spieszyłam się…
- Ehh, nic mi nie jest, ale…- chłopak podniósł głowę, a na jego twarzy pojawiło się zdumienie – Co ci się stało?
Alex złapała się za głowę. Musiała wyglądać okropnie – czerwone, spuchnięte oczy, łzy i potargane włosy. Natychmiast wyjęła z kieszeni szlafroka chusteczkę i otarła nią twarz.
- Niee, wszystko w porządku. Przepraszam, pewnie cię wystraszył mój wygląd.
  Chłopak uśmiechnął się.
- Spokojnie, widziałem gorsze potwory.
- Hmm. Dzięki.
- Nie zrozum mnie źle. Po prostu mama mojego kolegi pracuje w salonie kosmetycznym. Sama też dosyć często nakłada na siebie tony maseczki.
Alex  roześmiała się i spojrzała z wdzięcznością na szatyna. Miał krótko przystrzyżone włosy, małe usta i zielone oczy w których w tej chwili zapalały się wesołe iskierki. Ubrany był w czarne jeansy i niebieską koszulkę w kratę, Na szyi miał duże słuchawki.        
- Ooo widzisz – śmiejesz się.  Od razu lepiej. A skoro już tak na mnie wpadłaś, mogę wiedzieć, dlaczego płakałaś?
-  Czemu chcesz to wiedzieć?
Chłopak wzruszył ramionami:
 - Po prostu ciekawi mnie wiele rzeczy. Na przykład to, jak masz na imię.
-  Jestem Alex.   
- Nie mieszkasz tutaj, prawda?
- Skąd wiesz?
- Hehe. Zgadywałem.
- A może jesteś jasnowidzem?
- Może, może…
- Próbuj dalej.
- Okej, myślę że mieszkasz w okolicach Londynu.
- To prawda! Jak się tego domyśliłeś?
- Proste, moja babcia stamtąd pochodzi, a Brytyjczycy mają ten swój dziwaczny akcent.
- Hej, nie jest dziwaczny. Nie każdy potrafi się go nauczyć.
- No właśnie, to czyni go dziwacznym. Ale dobrze, bo w jakiś sposób wyróżnia wasz malutki kraj.
- Naprawdę chcesz, żebym ci nastąpiła na drugą stopę?
- A co? Powiedziałem coś nie tak?
- Nie no, skąd!
- Tak też myślałem.
Alex westchnęła i przewróciła oczami.
- Miło się gadało, ale muszę już iść  - odwróciła głowę i zamarła.
Korytarzem szedł nie kto inny jak Ross! Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, w końcu blondyn zniknął za drzwiami jakiejś sali. „Tylko nie płacz, tylko nie płacz!” – przykazała sobie w duchu Alex. Mocno zagryzła wargi.
- Wszystko gra? – spytał szatyn. Spojrzał w stronę zamykających się drzwi, potem skierował wzrok na Alex.
- Ttak, no jasne, że tak – wymamrotała dziewczyna, pochylając głowę.
- Chodzi o tego blondynka, nie?
- CO?!
- Nie musisz nic mówić, rozumiem. Ma inną?
Alex powoli kiwnęła głową.
- No to nie wie, kogo stracił – uśmiechnął się chłopak.
Dziewczyna się rozpogodziła i przestała myśleć o Rossie.
Rozmowę przerwał sygnał SMS dochodzący z kieszeni szlafroka dziewczyny. Była to wiadomość od Rydel:
„No i jak? Wszystko się układa? J Zadzwoń jak będziesz miała czas xx”
- Ehhm, wiesz, muszę już iść – powiedziała Alex patrząc na ekran komórki.
Skierowała się do swojej sali, ale w pewnym momencie zawróciła.
- Zapomniałam spytać, jak masz na imię.
 - Aż tak cię to ciekawi? To spróbuj zgadnąć – chłopak skrzyżował ręce na piersiach i wpatrywał się wyczekująco w dziewczynę.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, kolego. Mam tysiące imion do wyboru.
- Ja jakoś mogłem zgadnąć, skąd jesteś.
- Oh tak, tak. Tego akurat się DOMYŚLIŁEŚ. Po moim akcencie z resztą.
Chłopak westchnął
- Chcesz znać moje imię, czy nie?
- Powiedzmy.
- Podpowiedź. Zaczyna się na literę C.
- Chris? Cedrik? Cesar?
- Cesar?! Hmm, naprawdę jesteś w tym kiepska.
-  No więc? Jam masz na imię?
- Charlie Nicholas Smith – rzekł z dumą chłopak.
-  Charlie? Nicholas? To mi bardzo przypomina opowadanie Dickensa*.
- Tak właśnie było zamierzone. Bo urodziłem się w Wigilię – uśmiechnął się Charlie – W tym roku kończę 16 lat.
- To tak, jak ja.
Naraz komórka Alex znów zaczęła dzwonić.
- Naprawdę, muszę już iść – westchnęła dziewczyna.
- Poczekaj, nie tak prędko – Charlie złapał jej rękę – Skoro chciałaś znać moje imię, to może  od razu ci podam numer?
-  O nie, cwaniaku. Aż tak naiwna to ja nie jestem.
- Czemu miałabyś być?
- A po co mi twój numer?
- Żebyś nie płakała po nocach, że ci go nie dałem – Charlie poruszył  zabawnie brwiami.
- No masz. Kolejny zadufany w sobie chłoptaś.
-  No no, bez przesady. Aż tak nie zadzieram nosa, jak ten blondynek – obruszył się chłopak.
- Może i masz rację – zaśmiała się Alex – Ale i tak nie licz, że ci podam mój numer.
- Chyba raczej ja tobie, moja droga.
- Na jedno wychodzi, mój drogi.
 - Niech ci będzie. Podasz?
- Chciałbyś.
- Żebyś wiedziała, że chciałbym.
- Serio? – Alex rzuciła chłopakowi zdziwione spojrzenie.
- Hej, jak się z kimś fajnie gada, to czemu miałbym pozwolić, żeby kontakt się urwał?
- A nie pomyślałeś o tym, że może ja nie chcę rozwijać tej znajomości?
- Naprawdę nie chcesz? – zasmucił się Charlie.
Zapadło milczenie. Alex przez chwilę myślała nad odpowiedzią. Chłopak wydawał się miły i zabawny. Ale przecież nie może mu od razu zaufać. Po tym, co się wydarzyło w jej życiu, trzeba być ostrożnym…
- Ojj, oczywiście, że chcę. Z resztą, czy tobie ktokolwiek odmówił?
- Hmm – chłopak zmrużył oczy i przystawił palce do ust. – Nie. Jeszcze się nie zdarzyło. To po prostu wrodzony dar przekonywania.
- Zapomniałeś dodać ”urok osobisty” .
- Oczywiście, to też. Nie na darmo nazywają mnie  Charming**.
- Ale jednej osoby nie przekonałeś do końca.
- Kogo?
- Mnie. Nie dam ci numeru.
- Ale…
- Cześć, Charlie!
- Alex! Przecież miałaś nie zrywać kontaktu – stwierdził z wyrzutem w głosie szatyn.
- Ej, jeszcze się spotkamy. Na pewno to czujesz, w końcu jesteś jasnowidzem.
- Pewnych rzeczy się nie da przewidzieć.
- No właśnie. A zagadki są przecież najlepsze – odparła Alex tajemniczo. Odwróciła się i nie zważając na wołanie Charliego wróciła na salę.
Tam wydobyła z kieszeni komórkę. 5 połączeń nieodebrane od mamy, 1 od taty. No jasne. Kurcze, faktycznie dawno do nich nie zdzwoniła. A jutro przecież ma wyjeżdżać z Miami! Może spróbuje ich namówić na przedłużenie pobytu… A co, jeśli się nie zgodzą? Alex sama nie wiedziała, czy chce wracać, czy nie.
Do Jennifer, swojej brytyjskiej przyjaciółki od pewnego czasu nie mogła się dodzwonić, być może dziewczyna wyjechała już na wakacje do dziadków. Z kim pogadać? Naraz na ekranie pojawiła się zielona słuchawka z napisem „RYDEL DZWONI”. Bez wahania nacisnęła przycisk zaczynający rozmowę…
                                                                         
                                                                       ***
* - chodzi o książkę Charlesa (czyli Charliego:)) Dickens'a pt.:"Opowieść Wigilijna". nie wiem, czy ją czytaliście. 
w każdym razie Charlie ma na drugie Nicolas, czyli Mikołaj, bo to imię też kojarzy się ze Świętami :) 

** Charlie kojarzy się ze słowem Charming, a to po angielsku znaczy "uroczy". 


gotowe. nie wiem, czy ten rozdział przypadnie Wam do gustu, bo mnie osobiście średnio się podoba. może to z braku pomysłów? :/

miłego czytania!
~`BabyBlue 

5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! Bardzo fajnie to napisałaś, tylko szkoda że Alex jest nie miła. Chłopakowi się spodobała, ale poza tym jest super! Masz talent! Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, podoba mi się :) ciekawi mnie co będzie z ROSSEM :)
    pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!! <33
    A co Ty za głupoty mówisz, że mój jest lepszy o.O przecież dobrze wiemy, że Twój jest rewelacyjny ^^.
    I jeszcze jedno mogłabyś mi zdradzić, czy Ross i Laura będą się jeszcze pojawiać w opowiadaniu czy raczej nie? :)
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. oczywiście, Ross i Laura będą się pojawiać. ;) akurat w tym rozdziale nie za dużo o nich było, ale po prostu chciałam wprowadzić nowego bohatera:)

    hehe wiem, Alex jak na razie nie jest miła dla nikogo, ale to się zmieni. po prostu musi "ochłonąć" po tym zdarzeniu z Rossem.

    a nowy rozdział za tydzień, chociaż bardzo bym chciała napisać go już dzisiaj. no ale cały następny tydzień mam testy próbne, więc siedzę i się uczę :/
    dzięki za wszystkie komentarze, naprawdę to doceniam <3
    ~`BabyBlue

    OdpowiedzUsuń