***
- No, jak tam? Jak się czujesz? – spytała nieśmiało Alex
siadając obok łóżka Laury.
- Dziwnie. – odparła brunetka – Jakbym właśnie się
przebudziła z magicznego snu, który trwał ze sto lat.
Ross zmarszczył nos.
- Wieczna marzycielka – burknął. Mimo wszystko Alex
wiedziała, że bardzo ucieszył się z poprawy stanu zdrowia Laury, tylko po
prostu tego nie okazywał.
- Rozmawiałaś już ze swoimi rodzicami? - spytała po chwili milczenia.
- Tak, przez telefon. Dziś nie mogą przyjechać, mają ważne
spotkanie w firmie. Chcieli je odwołać dla mnie, ale przekonałam ich, żeby
zostali. Nie mogą przegapić takiej
szansy – tłumaczyła Laura.
- Rozumiem.
- Alex Jefferson! – na salę wkroczyła pielęgniarka o surowym
wyrazie twarzy – Co ja mówiłam o wizytach? Masz odpoczywać, a nie wychodzić na
pogaduszki. Wracaj na salę, zaraz podam ci kolejną porcję leków.
Alex westchnęła i powoli wstała. Kierując się do wyjścia z
sali odwróciła się i pomachała przyjaciołom. Po chwili Ross i Laura zostali
sami.
- Często się z nią widujesz?
- Dosyć często. Jest samotna, potrzebuje mnie.
- Ach tak.
- Jesteś zazdrosna?
- Ja?! Absolutnie nie! Skąd ci to przyszło do głowy?
- Sam nie wiem. Tyle razem przeszliśmy…
- My? Czy ty i Alex?
- My, Laura. Kiedyś byliśmy nierozłączni, pamiętasz?
- Pamiętam – westchnęła brunetka - Ale wtedy wyprowadziłam się z Colorado i
wszystko się pozmieniało…
- Zrozum, to nie mogło przetrwać. Widywaliśmy się raz na pół
roku. A potem coraz rzadziej.
- Dobrze, że mieliśmy okazję znów się spotkać – odprała
Laura.
- Tak. Miło
przypomnieć sobie stare dobre czasy – uśmiechnął się Ross i ścisnął rękę Laury.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Naraz w
korytarzu rozległ się straszliwy hałas. Chwilę potem na salę wpadła grupa roześmianej
młodzieży i dwoje dorosłych.
Ross z lekkim zawstydzeniem puścił dłoń Laury i szybko
wstał:
- Rydel?
Riker, Rocky! Ryland! Ratliff! Mamooo, tatoooo!!!!!* - wykrzyknął rzucjając się na swoją rodzinę.
- Siema, braciszku! – zawołała wesoło wysoka blondynka
ubrana od stóp do głów na różowo.
- I jak jeździłeś, baranie?
- Właśnie, kto o zdrowych zmysłach mógł ci dać prawo jazdy?
- Ja od początku wam mówiłem, że ten kursant jest
niepoczytalny!
- To ja tak mówiłem, nie kłam.
- Chyba cię pogrzało, Rocky.
- No no, Młody, nie pozwalaj sobie.
- Tylko nie Młody, co?!
- Ałł! Riker, stanąłeś mi na stopie!
- Oj, sorki Rydel.
Rodzeństwo Rossa przekrzykiwało się nawzajem. Każdy chciał
coś od siebie dodać, więc na sali powstał straszliwy zamęt.
- Ciiiiiiiiszaaa! -
rykneła Stormie, mama Rossa i pozostałej młodzieży – Ryland, nie kłóć się z
bratem.
- Ale mamoooo. To Rocky zaczął.
- Bez dyskusji, bo zaraz nas stąd wyrzucą. Uciszcie się!
- Jak dobrze cię znowu widzieć, mamo – powiedział Ross,
przytulając ją.
- To miała być ironia?
- Nieee… - odparł niepewnie blondyn.
- No nieważne. Jak się czujesz, kotku? – zwróciła się nagle
do Laury. Dziewczyna w osłupieniu przyglądała się rodzinie Rossa.
- Yyy..Dobrze.
- Ross się tobą dobrze opiekował? – spytała Rydel bystro
przyglądając się Laurze.
Brunetka zarumieniła się:
- Tak, on..
- A ja mam dla ciebie jabłko! O! – ryknął Rocky przysuwając
do jej twarzy zielony owoc.
- Wiesz co, schowaj się z tym swoim jabłkiem. JA mam coś lepszego – Ratliff
odepchnął Rockiego i uroczyście wręczył Laurze sporych wielkości pudełko z
ciasteczkami.
- Ojejj, dziękuję..
- Laura, nie słuchaj ich. Oboje dobrze wiemy, że uwielbiasz
żelki! - wtrącił się Ryland, kładąc na
stoliku obok łóżka siatkę pełną gumowych misiów i robaczków.
- Czy wy na serio chcecie ją utuczyć? Nie lepiej było
przynieść coś, co jej się spodoba? – spytał Riker, najstarszy z rodzeństwa i z
powagą położył na łóżku dziewczyny ogromny bukiet róż.
Rydel prychnęła z pogardą.
- Róże? Tylko na tyle cię stać? To patrz na to - wyciągnęła
z siatki ogromnego kotka Hello Kitty, z doczepioną kartką „Zdrowiej Szybko! J ”.
- Czy dacie mi wreszcie coś powiedzieć?! – krzyknęła Laura
zanosząc się od śmiechu. Zupełnie zapomniała o bólu w klatce piersiowej, który
do tej pory ciągle jej doskwierał.
- Mów, mów. Słuchamy! – zawołał Ratliff zabawnie unosząc
brwi.
Laura odetchnęła głęboko i
rzekła z powagą:
- Jest mi niezmiernie miło. Nie wiem, co powiedzieć! Co ja
takiego zrobiłam, żeby zasłużyć na te wszystkie prezenty?
- No właśnie, bo ja na przykład nic nie dostałem – stwierdził
lekko obrażony Ross. Wszyscy wybuchli szczerym śmiechem.
- Ej, nie masz nam za co dziękować. Ross jest zdrów jak
ryba, z tobą troszeczkę gorzej. Potrzebowałaś wsparcia. No i wsparcie nadeszło!
– rzekła Stormie przesyłąjąc jej miły uśmiech.
- Ale jak to się stało, że tu jesteście? Myślałem, że nie
przyjedziecie – powiedział Ross siadając na pobliskim krześle.
- Chcieliśmy ci zrobić taki surprise. Przyjechaliśmy już
wczoraj, późnym popołudniem, ale w StarWork Company powiedzieli nam, że
mieliście wypadek – zaczęła Rydel.
- Noo, mama zaczęła strasznie panikować – dodał Rocky.
- Nieprawda! Najbardziej przestraszył się mój mąż –
zaoponowała Stormie.
- Ze niby ja? – oburzył się dotychczas milczący Mark.
- Eh, nieważne kto. Co było dalej? – drążył zniecierpliwiony
Ross.
- Jessie powiedziała, że ty i Laura leżycie w szpitalu i nic
wam nie jest. Długo musiała uspokajać mamę…
- rzekł Mark patrząc niewinnie na żonę.
- No wiesz! Nie powiem, kto tu prawie zemdlał na moich kolanach!
- Chwilka..Jessie nie wspominała wam nic o Alex?
- Alex? A kto to? –
spytała z zaciekawieniem Rydel.
- Czy to twoja nowa dziewczyna? – zapytał
Ryland i ziewnął przeciągle.
- Ej, ogarnij. Alex to może być imię męskie, nie? – zauważył
Ratliff.
- Dla waszej wiadomości, Alex jest moją znajomą. Też brała
udział w wypadku, leży parę sal obok. Tylko błagam, nie wchodźcie tam teraz
wszyscy naraz, bo pomyśli, że na salę wbiegło stado słoni.
- Pff. Mów za siebie,
Ross. Ja przynajmniej chcę ją zobaczyć. Ładna
jest, co? – Rydel mrugnęła w stronę blondyna.
- To NIE JEST moja
dziewczyna.
- A czy ktoś ci mówił, że jest?
- Dajcie spokój, po prostu tam wejdźmy.
- NIE! - zawołał z
rozpaczą w głosie Ross – Ona jest ledwo żywa, chcecie ją dobić?
- Spoooooko. Będziemy chodzili na paluszkach – zachichotał
Rocky i wyszedł z sali razem z Rylandem i Ratliffem.
Ross przejechał sobie ręką po twarzy.
- Mamo, tato. Też idziecie?
- Za chwilkę. Polecimy do sklepu coś jej kupić. Szkoda, że
nie wiedzieliśmy o Alex wcześniej, mielibyśmy więcej czasu.
- Dobra, jak tam chcecie. Rydel? Riker?
- Idę – rzuciła dziewczyna i posłała buziaka Laurze.
- Zaraz będziemy z powrotem – zapewnił ją Ross – Riker,
idziesz? – zwrócił się do najstarszego brata.
- Może później. Zostanę przy Laurze – uśmechnął się chłopak.
Ross posłał mu
znaczące spojrzenie i wyszedł z sali.
- Czeeeeść. Ty jesteś Alex? – spytał Rocky z zaciekawieniem
przyglądając się twarzy zszokowanej dziewczyny.
- R5?! R5 tu przyjechało?! Do tego szpitala?!
- O, czyżbyś była naszą fanką? – zagadnął Ratliff.
- No jasne! Jeszcze się pytasz. Kocham wasze piosenki. W
ogóle jesteście super! – krzyknęła Alex.
- Z wzajemnmością – uśmiechnęła się Rydel.
- No dalej, Ross. Opowiedz nam coś o swojej koleżance –
zachęcił Ryland.
- Właśnie! Umieramy z ciekawości.
- Później, co? Nie widzicie, że jest wykończona?
- Ee tam, Ross. Spotkałam twoje rodzeństwo! I czuję się o
wiele lepiej.
Przyjemna pogawędka z członkami zespołu R5 na temat ich
trasy koncertowej zajęła dobre pół godziny. Nagle w progu sali pojawiła się
Stormie.
- Hej, chłopaki, możecie na słówko? – spytała wskazując na
Rossa, Ratliffa, Rockiego i Rylanda.
- Jasne – odparli chórem
i opuścili salę.
Alex spojrzała ze zdziwieniem na Rydel.
- Co się dzieje?
Dziewczyna wzruszyła ramionami wprawiając przy tym w ruch
błyszczące cekiny umieszczone na jej koszulce.
- Nie mam pojęcia, co oni tam knują. Powiedz.. – spytała po
chwili milczenia – jakim sposobem ty i Ross..
- Jak się poznaliśmy? To trochę długa historia. Sądziłam, że
opowiedział wam o mnie.
- Nie, pewnie zapomniał. Od dłuższego czasu nie mieliśmy okazji pogadania z nim twarzą w
twarz. A o wielu rzeczach zapomina się wspomnieć przy rozmowie przez
telefon.
- Masz rację – uśmiechnęła się Alex.
- Przyjaźnicie się? Czy może..
- Nie, nie. Tylko się przyjaźnimy – przerwała jej
zawstydzona dziewczyna.
- Przepraszam, że zadaję takie pytania. Wiesz, z natury
jestem ciekawska. No i lubię trochę poplotkować. A właśnie. Zauważyłaś tę chemię
między Rossem a Laurą?
- Tę…chemię? –
- Kiedy weszliśmy do sali, mogłabym przysiąc, że jeszcze
przez chwilę trzymali się za ręce. Widocznie stara miłość nie rdzewieje.
- Cco? – do Alex z trudem docierało to, co mówiła Rydel.
- No jak to? Nic nie wiesz?
Ross i Laura chodzili razem do szkoły. Od razu zostali parą, bardzo do
siebie pasowali. Ale, niestety, wkrótce potem Laura musiała się wyprowadzić do
Miami, żeby rozwijać swoją karierę. Związek nie przetrwał próby czasu i po paru
miesiącach się rozstali. Nawet przez myśl by mi nie przeszło, że znów się spotkają, i to na planie serialu, gdzie grają
głównych bohaterów!
Alex milczała próbując opanować chaos, który powstał w jej
głowie. Ross z Laurą? Jak to?! A wydawało jej się, że to właśnie do niej coś
czuje…
- Wszystko w porządku, kochanie? – Rydel delikatnie
odgarnęła spadające na czoło Alex loki. Naraz spostrzegła, że dziewczyna
płacze.
- Ciii, spokojnie – powiedziała ostrożnie tuląc do siebie
głowę dziewczyny – Lubisz go, prawda?
Alex powoli kiwnęła głową. Krople jej słonych łez moczyły
różową koszulkę Rydel.
Po chwili dziewczyna wydmuchiwała nos w podaną jej
chusteczkę. Szybko otarła łzy i westchnęła.
- Lepiej? – spytała Rydel posyłając jej krzepiący uśmiech.
- Tak. Chciałaś wiedzieć, jak doszło do mojego spotkania z
Rossem?
- Jeśli to dla ciebie za trudne…
- Nie – przerwała jej stanowczo Alex – Pozwól, że opowiem ci
całą tę żałosną historię od początku do końca.
***
Jest kolejny rozdział!
Kochani, przepraszam, ale nie jestem w stanie pisać częściej niż raz na tydzień. Mam w tym roku test gimnazjalny, więc w szkole fundują nam niezłą "rozrywkę". masa testów itp. mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, na pocieszenie walnęłam taki o - długaśny rozdział :) przepraszam, jeśli są błędy, pisany był szybko i może trochę niestarannie.
proszę o komentarze oczywiście :) <3
*a to jest zespół R5, w którym gra Ross. Od lewej - Rocky, Rydel, Ross, Ratliff, Riker ( Rylanda nie ma na zdjęciu, bo formalnie nie jest członkiem zespołu, tylko menadżerem)
zobaczcie ich piosenki - ubóstwiam <3
jestem oczywiście świadoma, że mogłam poplątać Wam w głowach z tymi wszystkimi imionami, ale mam nadzieję, że to też mi wybaczycie :p
do zobaczenia za tydzień! :*
~BabyBlue
mi sie podoba!
OdpowiedzUsuńzapraszam na mój blog!
http://doubletakierosslynch.blogspot.com/
Po pierwsze to chcę powiedzieć, że współczuję Ci tego testu :/ sama będę go pisała za rok i muszę przyznać, że już teraz się troszkę boję ;p
OdpowiedzUsuńA po drugie to te Twoje rozdziały są coraz lepsze ;D. Mam nadzieję, że Ross będzie z Laura. Uwielbiam Twojego bloga coraz bardziej :). Szkoda tylko, że tak rzadko piszesz nowy rozdział :(. A co do R5 to masz rację, są świetni :).
Świetny rozdział !:D
OdpowiedzUsuńAhh Ross i Laura <33
Jej świetny masz talent dziewczyno jestem twoją fanką. Czekam na rozdział i już się nie mogę doczekać. Ja wczoraj pisałąm test próbny 6-klasisty więc wiem co możesz czuć choc to co innego. Czekam!
OdpowiedzUsuńaustin-story-ally.blogspot.com
szkoda że jednak ross nie będzie z alex tylko z laurą ;(
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że będzie z Laurą :3 tylko kiedy dodasz nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz rozdział ?? Będzie w tym tygodniu?
OdpowiedzUsuńBaby... poplątać w główce?! Ja nie mal pewna jestem tego co kto i kiedy mówił ;)
OdpowiedzUsuńA w zeszłym roku szkolnym też miałam zaszczyt posmakowania jak to pięknie ujęłaś ''rozrywki'' ;)
nie! proszę niech ross będzie z alex! jedyna parka z opowiadania która tak mi się podoba!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń~Megan
Powiem Ci tak: RODZEŃSTWO ROSSA JEST CUDNE !!!! Przykro mi z powodu Alex ! Chciałabym by byli razem :(
OdpowiedzUsuń~Megan