***
- Śniadaaaaaaanie! – Laura próbowała zgromadzić całe
towarzystwo w kuchni by wspólnie zjeść posiłek. Odpowiedziała jej jednak głusza
cisza. Brunetka westchnęła i poszła do pokoju, w którym spał Ross, Calum i
Ellington.
- Wstawać, śpiochy. I to już! Jajecznica zaraz wystygnie –
dziewczyna brutalnie ściągnęła kołdrę z blondyna i szturchnęła w ramię
nieprzytomnego Caluma.
-Eghemmmm… - mruknął rudzielec przewracając się na drugi
bok.
Ross próbował po omacku znaleźć kołdrę, którą
niespodziewanie mu zabrano. Natrafiając na przeszkodę w postaci Laury w końcu otworzył oczy.
- Kochhhhhanie? A co ty tuuu.. – ziewnął przeciągle –
Robisz?
- Mogłabym się spytać, co TY tu robisz, ale dobrze znam
odpowiedź na to pytanie. Sama was tu zaprosiłam i teraz żałuję mojej decyzji –
mruknęła brunetka. Ross posłał jej chytry uśmieszek i cmoknął ją w policzek.
- Tak to już z nami bywa – westchnął rozkładając ręce –
Panoszymy się po całym domu, a potem budzimy się zastanawiając, co robiliśmy
poprzedniego dnia.
- Ale przecież niczego nie piliśmy – zdziwiła się Laura.
- Nie potrzeba alkoholu, żeby się dobrze bawić, nie? –
wtrącił Calum, przeciągając się.
- Racja. Ale ja też mało co pamiętam. Wiem tylko, że
graliśmy do późna w pytanie i wyzwanie -
stwierdził Ross.
- No dobra, my tu gadu gadu, a tam na stole czeka śniadanie.
Chodźcie, bo już całkiem wystygnie – Laura wstała z łóżka i skierowała się do
kuchni, dając znak chłopakom, aby poszli za nią.
- Ej, chwila – Calum zatrzymał się i rozejrzał po pokoju – A
gdzie jest Ell?
- Właśnie – Ross podrapał się w tył głowy – Przecież spał
obok mnie.
Laura chwilę rozmyślała nad tym, gdzie może być Ratliff. Na
jej twarzy pojawił się uśmieszek.
- Ohoo, ty chyba wiesz, gdzie on jest, co? – powiedział
Calum zauważywszy zmianę na twarzy koleżanki.
- Taaaak – uniosła dwukrotnie brwi brunetka – Chyba wiem.
Skierowała się do pokoju obok i delikatnie zapukała. Nikt
nie odpowiedział. Powoli nacisnęła klamkę i weszła do środka.
To, co zobaczyła, wcale jej nie zdziwiło. Po prawej stronie,
na dużej kanapie chrapała Raini. Trochę dalej, na niebieskim, dmuchanym
materacu spała Rydel. A tuż obok niej, zwinięty w kłębek leżał… Ellington.
- Aww ale słodko wyglądają
- uśmiechnęła się Laura.
Ross i Calum wymienili znaczące spojrzenia.
- No nooo.. Nie spodziewałem się tego bo Ratliffie. Żeby tak
od razu do mojej siostry? – zdziwił się blondyn.
- Ee, przesadzasz. Co w tym złego, że się położył koło niej?
To jeszcze o niczym nie świadczy – tłumaczyła mu nastolatka – Z resztą obudźmy
ich, to może sami nam powiedzą.
- Nie, to zły pomysł. Lepiej udawajmy, że nic nie widzieliśmy.
Przyjdzie w końcu czas na wyjaśnienia – zaproponował Calum.
- Dobra. No to pora obudzić Raini. A to nie będzie łatwe
zadanie – stwierdziła Laura.
Rzeczywiście, przyjaciele próbowali wszystkich sposobów, aby
wyrwać czarnowłosą z objęć Morfeusza. Przemawiali do niej, najpierw czule i
cicho, potem trochę głośniej. Szturchali, ciągnęli na nogi, zabierali kołdrę,
włączali głośną muzykę, śpiewali, krzyczeli, łaskotali. Na nic – Raini dalej spała snem kamiennym. Naraz
Laura palnęła się w czoło – przecież doskonale znała sposób na rozbudzenie
przyjaciółki! Pognała do kuchni, złapała patelnie z jeszcze ciepłą i pachnącą
jajecznicą, po czym usiadła z nią na kanapie Raini.
- Co ty robisz? Chcesz ją tym walnąć?! – Ross i Calum
patrzyli na nią jak na wariatkę. Uciszyła ich psyknięciem i powoli przystawiła
patelnię do twarzy czarnowłosej. Ta zaś, gdy tylko poczuła zapach jajecznicy,
natychmiast otworzyła oczy.
- Mmmmm….śniadaaanieee – mruknęła sennie i usiadła, patrząc jak
zahipnotyzowana na patelnię.
- Chodź do kuchni, Raini. Nałożę ci do miseczki – Laura
wstała. To samo, aczkolwiek o wiele wolniej zrobiła jej przyjaciółka. Podążając
za zapachem jajecznicy w końcu dotarła do kuchni. Ross i Calum z rozdziawionymi
ustami obserwowali poczynania koleżanek.
Po paru minutach towarzystwo w końcu zjadło śniadanie.
Pozostało tylko czekać na przybycie Ellingtona i Rydel.
W tym samym czasie Alex leżała na hotelowym łóżku,
zastanawiając się, co począć. Żałowała tego, że tak ostro zareagowała. W
gruncie rzeczy to prawda, że Charlie zepsuł jej urodziny, ale cała ta sprawa
wydawała się drobnostką w porównaniu do tragedii, którą właśnie przeżywał. Nie
powinna tak na niego naskoczyć, a potem niespodziewanie – zniknąć.
Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała z nim
poważnie porozmawiać i przeprosić go za swoje zachowanie.
Ale teraz miała co innego do załatwienia. Coś, co od paru
godzin nie dawało jej spokoju. Podniosła komórkę i wybrała numer do swojej
„przyjaciółki”. Nie wiedziała, czy może jeszcze tak nazwać Jennifer. Po tym, co
jej zrobiła? Trzeba wyjaśnić sobie parę rzeczy. Odezwała się automatyczna
sekretarka. Alex zostawiła po sygnale długą wiadomość…
Charlie zaś rozglądał się po dawnym pokoju babci. Na
parapecie umieszczone były stare zdjęcia w zakurzonych ramkach. Na każdej zaś
półce stało parę małych, porcelanowych żabek. Pani Herstwish uwielbiała je
kolekcjonować. Bardzo lubiła te małe, śmieszne stworzonka. Dlatego właśnie jej
pokój pomalowano na zielono, a różne jego zakamarki zapełnione były figurkami. Fred,
rudy kocur babci leniwie przeciągnął się i usiadł obok Charliego. Chłopiec
wziął go na kolana i podrapał za lewym uchem. Zwierzątko zamruczało i skuliło
się w kłębek. Fred miał niecałe dwa lata. Należał do przyjaciółki babci, pani
Portrice. Kobieta ta była w podeszłym wieku i zmagała się z ciężką chorobą.
Poprosiła babcię Herstwish, aby zaopiekowała się Fredem. Niedługo potem zmarła,
a kot na stałe zamieszkał na Cranberry Street. Nie odstępował gospodyni na
krok. Do Charliego przekonał się dopiero niedawno. Być może zrozumiał, że miła,
starsza pani już odeszła, i teraz ten
chłopak będzie jego panem…
Wzrok nastolatka padł na zniszczoną fotografię
przedstawiającą jego dziadka. Poważny wzrok, mocne rysy twarzy, wąskie usta bez
śladu uśmiechu. Nigdy go nie poznał – podobno parę lat po ślubie z babcią
wyruszył na wojnę i słuch po nim zaginął. Staruszka zawsze wspominała go ze
łzami w oczach. Obok portretu dziadka stała ramka z fotografią ślubną rodziców
Charliego. Chłopiec dosyć często wpatrywał się w to zdjęcie. Był tak bardzo
podobny do mamy – miała tak samo jak on zielone, roześmiane oczy, delikatnie
zadarty nos i szeroki uśmiech. No właśnie. Kiedy ostatnio zdarzyło mu się
szczerze roześmiać? Ucieszyć z czegoś? Dotychczas uśmiech pojawiał się na jego
twarzy codziennie. Teraz czuł się bardzo samotny. W domu panowała przeraźliwa
cisza. Słychać było tylko bicie starego zegara i pomruki Freda. „Tu jest
zdecydowanie za spokojnie” – stwierdził Charlie.
Rydel w końcu otworzyła oczy. Ziewnęła przeciągle i powoli
uniosła głowę. Spostrzegłszy obok siebie Ellingtona omal nie pisnęła ze strachu. Naraz jednak przypomniała sobie cel nocnej
wizyty przyjaciela. Uśmiechnęła się i delikatnie dotknęła ramienia Ratliffa.
- Hę? – obudził się natychmiast. Dotyk zawsze działał na
niego rozbudzająco.
- Spokojnie, to tylko ja – rzekła cicho blondynka – Czas wstawać,
chyba jest już dziesiąta. A wiesz, że ja nie cierpię późno wstawać.
- Wiem – westchnął brunet – i nadal nie potrafię tego pojąć.
Jak można nie lubić spać?
Rydel prychnęła.
- A czy ktoś powiedział, że nie lubię? Po prostu wolę
wstawać wcześnie rano, żeby… dzień był dłuższy. A w ogóle, jak ci się spało?
- Hm, nie najgorzej. Pomijając fakt że mnie cały czas
spychałaś z materaca...- Ell przeciągnął się i przejechał ręką po włosach.
- Spadaj – nastolatka pokazała mu język – Myślisz, że… będą
się pytać, czemu tu przyszedłeś?
- Myślę, że oni nawet o tym nie wiedzą. Pewnie jeszcze śpią.
Ryd pokręciła głową
- Nie, słyszałam, jak jedli śniadanie w kuchni. Poza tym,
nie ma tu Raini, a chyba nie wyobrażasz sobie, żeby się wymknęła cichcem do
chłopaków?
Ratliff zachichotał i rozłożył ręce z miną mówiącą „wszystko
możliwe”.
- Powinniśmy im powiedzieć, czemu tu przyszedłeś.
Żeby nie było głupich docinków ze strony mojego kochanego braciszka. – rzekła Rydel
przeglądając się w lustrze.
- Dobra - skinął Ell –
Ale chyba i tak ich nie unikniemy. Ross to podła bestia, a takiej okazji nie
przegapi.
- Damy radę – blondynka uśmiechnęła się krzepiąco i
skierowała się do salonu, skąd dobiegał odgłos rozmów.
- Ooo proszę, kogo moje piękne oczy widzą – ucieszył się
Ross i mrugnął do siostry.
- Właśnie, już myślałam, że nie wstaniecie – dodała Laura –
śniadanie jedliśmy już dawno temu, ale jak chcecie, mogę zrobić jeszcze jedną
jajecznicę.
- No jakbyś mogła – uśmiechnął się do niej prosząco Ell.
Wkrótce potem para zajadała się późnym śniadaniem.
- Co to mamy dziś za dzień? Aa tak. Poniedziałek. No, a więc
to już oficjalne – Raini zatarła ręce.
- Co jest oficjalne? – spytali jednocześnie Ell i Rydel.
- To, że jesteście parą. Już zapomnieliście? – wtrącił Calum.
Ryd zachłysnęła się herbatką malinową.
- O Boże, faktycznie! Zapomniałam!
- Nie byłbym tego taki pewien – wyszczerzył się złośliwie
Ross – Szybko przystąpiliście do akcji. Nawet przed czasem.
- Ccco? O czym ty mówisz? – Ell rzucił mu zdziwione
spojrzenie.
- A o tym, że wzięliście zadanie całkiem na serio, skoro
spaliście dziś w jednym pokoju – uniósł znacząco brwi blondyn.
- Aaaaa, o tym mówisz – odetchnął Ratliff – Ależ to żadna
tajemnica. Słyszałem, jak Rydel krzyknęła. Przyszedłem zapytać,
czy wszystko w porządku. Okazało się, że miała zły sen. Pogadaliśmy jeszcze trochę, a że byliśmy
zmęczeni, pewnie nawet nie zauważyliśmy, kiedy zasnęliśmy.
- I…to wszystko? – Laura i Raini wydawały się zawiedzione. Tak
samo reszta towarzystwa.
Widząc ich miny Ell i Rydel wybuchli śmiechem.
- No, ale z zadania się nie wywiniecie. A że macie udawać
parę… - zaczęła Raini i zachichotała.
- To co? - spytał
natychmiast Ell, krzyżując ręce na piersiach.
- To będziecie musieli trzymać się za ręce.
- Nie ma problemu – uśmiechnął się brunet.
- Będziecie musieli przytulać się i prawić sobie komplementy
– nie dawała za wygraną czarnowłosa.
- Spoko – wzruszył ramionami Ratliff.
- I będziecie musieli
się całować – dodał z uciechą Ross.
Wszyscy momentalnie zamilkli i spojrzeli na niego.
- No co? – obruszył się – Umowa, to umowa.
- Nooo to będzie niezłe widowisko – stwierdził Calum patrząc
na nową „parę”.
Brunet usłyszawszy jego słowa niespodziewanie objął siedzącą
obok niego Rydel i cmoknął ją w policzek.
- Damy radę…."kochanie" – uśmiechnął się do niej.
- Charlie! -
uśmiechnęła się na jego widok - Wiesz, właśnie miałam do ciebie dzwonić.
- Byłem szybszy – mruknął chłopiec – Mogę wejść?
- Eeem ..Jasne – Alex wpuściła go do środka. Wskazała mu
kanapę do spoczynku, sama też zagłębiła się w miękki fotel.
Zapadła między nimi cisza. Było to całkiem nowe odczucie, bo
zazwyczaj nie mogli się ze sobą nagadać, a tematy do rozmowy wydawały się być
niewyczerpane.
- To.. Co cię do mnie sprowadza? – przerwała milczenie
dziewczyna.
- Chciałem.. To znaczy…Mam ci coś do powiedzenia. Długo nad
tym myślałem i… wiem, że to trochę nienormalne, ale… z mojej perspektywy… -
plątał się nastolatek.
Alex przewróciła oczami
- Do rzeczy, Charlie.
Chłopak skinął głową, wziął głęboki oddech i zadał pytanie,
którego kompletnie się nie spodziewała:
- Czy chciałabyś ze mną zamieszkać?
Matko ^_^ SUPER ! :D
OdpowiedzUsuńTyle czekałam na rozdział :P
Czego tak rzadko piszesz? :( :P
ja też mam ferię i myślę, że będzie więcej rozdziałów ;D
Ciekawe będzie to udawanie pary Ella i Rydel :D Może coś zaiskrzyy.. ;3
Czekam z niecierpliwością na kolejny :D
Świetny rozdział ! Rydel i Ell są razem śliczni <33 xDD ;P I co z Alex? Zgodzi się? ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*
Boski! i wcale nie nudny cały czas sie usmiecham, a ell i ryd awww... słodko xd Haha czekam na kolejny :**
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) jestem ciekawa co powie Alex... i co będzie z Ratliff'em i Rydel :D czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Jestem ciekawa, co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuń~JulkaXD
Super. Możesz zrobić po jakimś czasie jedną wielką kłótnie i Ross bd chodzić z Alex .?
OdpowiedzUsuń1D/R5 - posłuchaj. Jest taka sytuacja. Na początku, kiedy pisałam to opowiadanie, moim celem było złączenie Alex i Rossa. Ale większość czytelniczek wolało, by Ross był z Laurą. Zgodziłam się, bo jak już wspominałam, był to głos większości. Rozwinęłam wątek tak, że już nie jest możliwe, by Ross i Alex wrócili do siebie, bo opowiadane po prostu by się zawaliło. Zaszłam już za daleko, by Ross i Laura nagle się pokłócili i zerwali ze sobą. mam ndzieję, że rozumiesz ;)
Usuńprzykro mi, ale nic nie mogę zrobić
pozdrawiam, BabyBlue
świetny rozdział! ;D no no.. Rydel i Raliff ;3 mam nadzieję, że coś się między nimi wydarzy ^^
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział ;)
Jejku, to jest super. Chciałbym, żeby Ratliff i Rydel ze sobą byli : bardzo bym także chciała, aby Ross był z Alex, nie z Laurą :(. Błagam, zrób to dla mnie i pozostałych osób, które tego chcą :(. Ehh wiem, że i tak to niemożliwe, ale ponoć nadzieja umiera ostatnia :(.
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga www.r5-story.blogspot.com
mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe, ale to mi się powoli nudzi... ciągłe czytanie o Ross'ie i Laurze... to się robi nudne jak oni są ciągle ze sobą, tacy szczęśliwi bez większych problemów... naprawdę, jak już widzę dwie osoby wyżej sądzę, że fajnie by było jakby Ross był z Alex, jakiś dramat się przyda bo dla mnie to już się robi nudne i monotonne ;/ taka jest moja opinia
OdpowiedzUsuńHejka:) Ja uważam że to fajnie że Laura i Ross są razem. Dla mnie jeszcze lepsze było by gdybyś pisała o nich więcej a nie tylko takie krótkie dialog. Gdyby był z Alex to by było nudne :)
OdpowiedzUsuńChoć z drugiej strony małe zamieszanie między Rossem a Laurom nadało by smaczku twoim opowiadaniom nie mówię od razy że mają ze sobą zerwać jakaś kutnia czy coś w tym stylu nikomu nie zaszkodzi a zawsze to coś nowego :) Mnie bardzo podobają się twoje opowiadania i nie przejmuj się innymi to ty w końcu jesteś autorką i to ty decydujesz nie oni. Ważne żebyś ty była zadowolona :*
POZDROWIONKA <3