Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 listopada 2012

It's never too late to apologise for mistake...



„- Tak słucham?
- Cześć, Alex – rozległ się cichy, niewyraźny głos – Tu Charlie...”


Dziewczyna zakrztusiła się właśnie zjadaną rurką czekoladową.
- Hykhykhykhy – kaszlała głośno, podczas gdy Ross próbował ją ratować uderzając pięścią w jej plecy. Pomogło.
- Ał! Khykhy Ross.! Chcesz mi ..khykhyhykhy… płuca przebić?!
Blondyn wyszczerzył zęby w uśmiechu i rozłożył ręce.
- Eee Alex? Jesteś tam? – dopytywał się głos w słuchawce. Nastolatka ponownie przystawiła telefon do ucha.
- Charlie! Skąd masz mój numer? Dlaczego nie było cię w szpitalu? Czemu odzywasz się dopiero teraz?
- Eh, znowu te pytania - westchnął chłopak – Chwila, czekaj, czy ja dobrze zrozumiałem? Ty za mną TĘSKNIŁAŚ?
- Czy ja coś takiego powiedziałam? Czy takowe słowo przeszło przez moje usta?
- Nie, ale o tym POMYŚLAŁAŚ. Ja wiem swoje. Hehe, mówiłem, że o mnie nie da się tak łatwo zapomnieć. A właśnie, jak ci się podobał  buziak?
- Sup.. to znaczy… Co ci odbiło, Charlie, czemu to zrobiłeś?!
-  Hm. Nie wiem. Taki „impuls” Ojojoj, ale się słodko zaczerwieniłaś…
 - A ty niby skąd to wiesz?
- Podejdź do okna, kotku.
Alex podniosła się z krzesła i podbiegła do szerokiego, wysokiego okna z doskonałym widokiem na ruchliwą Crossover Street.
 - AAA! – pisnęła, bo w tym momencie ktoś złapał ją za ramiona i mocno pociągnął do tyłu. Odwróciła się gwałtownie i ujrzała przed sobą uśmiechającego się od ucha do ucha szatyna. Próbując wyrwać się z uścisku chłopaka, Alex głośno krzyczała:
- Charlie! Natychmiast mnie puść!!! NA-TEN-TYCH-MIAST!
  Ale  on ani myślał ustąpić, przeciwnie, jeszcze mocniej przycisnął ją do siebie.
- No czekaj, muszę się tobą nacieszyć – śmiał się. Nagle schylił się i delikatnie pocałował ją prosto w usta! Tym razem nastolatka zareagowała błyskawicznie-  uderzyła go w twarz rozwartą ręką. W skrócie  - dała mu z liścia. Charlie zawył, łapiąc się za policzek.
- Nie wystarczy ci, że mi prawie zmiażdżyłaś stopę?
- Co ty sobie wyobrażasz, hę?! Nawet mnie nie znasz, a już się do nie dobierasz? Odwal się ode mnie raz na zawsze! – wrzasnęła Alex i szybko wybiegła z cukierni, trzaskając drzwiami. 


„Cholera, cholera, cholera! Znów to zrobił!” – myślała Alex. Szła przed siebie drżąc z zimna. Mimo, iż w Miami jest zawsze ciepło, nawet w październiku, akurat dzisiaj temperatury wyjątkowo spadły poniżej 10 stopni. Dziewczyna nie zdążyła nawet zabrać bluzy z cukierni, a właśnie zaczęło padać. Fantastycznie.  Była zmuszona do szybkiego marszu przy jednostajnym szumie deszczu i chłodnych podmuchach wiatru. Wypadałoby znaleźć jakiś suchy kąt i przeczekać ulewę. No, nareszcie! Parę metrów przed nią znajdował się przystanek autobusowy okryty półkolistym dachem. Co najważniejsze – nikogo nie było w pobliżu, więc Alex mogła spokojnie zasiąść na ławce i oddać się rozmyślaniom.

Niczego nie żałowała, Charlie dostał to, na co zasłużył. Kim on w ogóle jest?! Wiedziała o nim niewiele – tylko to, że jest w jej wieku, a stracił rodziców będąc jeszcze dzieckiem. Jedyną bliską mu osobą jest jego babcia, która leży w szpitalu… Biedny chłopak. Ale to go nie usprawiedliwia! Nie może wiecznie robić tego, co  mu się podoba. A pocałował ją już drugi raz, i to wbrew jej woli. Co z tego, że znów poczuła na całym ciele przyjemne drgawki, a jej serce zaczęło bić jak oszalałe… Po prostu to wszystko działo się trochę za szybko.   

W tym samym czasie szatyn próbował otrząsnąć się po wydarzeniu, które miało miejsce przed chwilą. Dlaczego go uderzyła? Czym on sobie do jasnej ciasnej zasłużył? „Nie rozumiem tej wariatki” – pomyślał Charlie i cicho westchnął. Naraz zauważył, że przygląda mu się grupa osób siedzących niedaleko, przy małym stoliku. Bez wahania podszedł bliżej. Tak, to on. Od razu poznał tego obrzydliwego blondynka, który skrzywdził Alex. Nie podaruje mu tego, oj nie.
- Ty jesteś Ross? – spytał dla pewności.
- Tak – uśmiechnął się jasnowłosy chłopiec – a ty jesteś… kolegą Alex?
- No patrz, to jednak mamy ze sobą coś wspólnego – wycedził przez zaciśnięte zęby Charlie. Zamachnął się i znokautował blondyna mocnym, lewym sierpowym. Wszyscy natychmiast wstali z miejsc, łącznie z Rossem, który trzymając się za krwawiący nos, rzucił się w kierunku szatyna.
- USPOKÓJCIE SIĘ! – wrzeszczała Raini, próbując rozdzielić wściekłych nastolatków.
- Ross, przestań!!  - Laura złapała go za ramię, ale od razu ją odepchnął, tak silnie, że prawie straciła równowagę.
Na całe zamieszanie natychmiast zareagowała barmanka, która wezwała ochronę. Już po chwili całe towarzystwo wraz z krwawiącym Rossem i posiniaczonym Charliem mokło na deszczu.
- Kim jesteś i dlaczego go uderzyłeś? – spytała Laura i patrząc z wyrzutem na szatyna, skrzyżowała ręce na piersiach.
- Jestem Charlie, przyjaciel Alex. Uderzyłem tego frajera, bo na to zasłużył.
- Ej, lepiej uważaj, co mówisz, szczeniaku  - burknął Ross, przykładając sobie chustkę do spuchniętego nosa.
- Skrzywdziłeś Alex! Zostawiłeś zupełnie samą! Nie wybaczę ci tego, rozumiesz?! – kontynuował Charlie rzucając groźne spojrzenia blondynowi.
- Słuchaj, jakby ci to powiedzieć… my sobie z Alex już wszystko wyjaśniliśmy. Jest dobrze, świetnie się dogadujemy, pracujemy razem na planie. Ustaliliśmy, że nie będziemy rozpamiętywać przeszłości. To co się stało, już się nie odstanie, trudno – tłumaczyła Laura- Poza tym, poznała ciebie, więc…
-  Więc co? – przerwał jej Charlie.
Brunetka wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Raini. 
-  Ma szansę zacząć nowe życie – dodała.
- Ze mną? – wyszeptał szatyn. Jego złość momentalnie wyparowała, pozostało tylko dręczące poczucie bezradności. Przecież Alex wyraźnie powiedziała mu, żeby „odwalił się od niej raz na zawsze”.
- Nie martw się, nie jest tak źle – rzekła jakby czytając mu w myślach  Raini i posłała mu krzepiący uśmiech.
Charlie skinął głową i postanowił, że uda się na poszukiwania Alex. Przecież nie mogła zajść daleko.  Zrobił parę kroków, ale po chwili zawrócił i podszedł do Rossa.
- Sorry – burknął do niego.
- Spoko – odburknął Ross ściskając wyciągniętą na znak zgody rękę Charliego.



Tymczasem Alex powoli mijała złość. Postanowiła, że wróci do cukierni. Miała nadzieję, że zastanie tam jeszcze swoich przyjaciół. Wstała z ławeczki. Nie przeszła nawet paru kroków, kiedy się z kimś zderzyła. No tak, Charlie.
- Hhhej – wyjąkał chłopak.
- Hej…zaraz, co ci się stało?!  - Alex dopiero po chwili zauważyła, że szatyn ma rozciętą wargę i parę sińców.
- Nic nic, wszystko w porządku. Przepraszam, pewnie cię wystraszył mój wygląd.
 - Spokojnie, widywałam gorsze potwory – mrugnęła  do niego znacząco Alex.
Charlie uśmiechnął się.
- Alex, wiem, że zachowałem się jak kompletny kretyn. Nawet gorzej, jak całe stado kretynów. Tylko…nie sądziłem że aż tak zareagujesz.
- Dziwisz mi się? Chłopak, którego widziałam cztery razy w życiu już zdążył mnie pocałować dwa razy. To trochę nienormalne, nie uważasz?
- Niee, czemu. Dla mnie to… - Charlie uchwycił ironicznie spojrzenie dziewczyny – No dobra, może to trochę nienormalne.
- Doszłam do wniosku, że wszystko się dzieje odrobinę za szybko.
- Rozumiem. I szanuję twoje zdanie.
- Hehe, pomyśleć, że jeszcze przed chwilą byłam naprawdę na ciebie wściekła.
- Może po prostu nie potrafisz się na mnie długo złościć?
- Pewnie tak.
- Bardzo dobrze. Czyli nie będziesz mi miała za złe, jak cię o coś spytam?
- Mam nadzieję, że nie. Dajesz.
- Więc… podobał ci się ten buziak?
- Chaaaaarlieeeeeee.



- Ross, przez ciebie się prawie wywaliłam! – robiła blondynowi wyrzuty Laura.
- Oj przepraszam, skarbie, ale załatwiałem hmm. „męskie sprawy” z Charliem.
- Jaaaasne. A kiedy mówiłam, żebyście przestali, w ogóle nie zwróciłeś na mnie uwagi.
- Laura, on mnie walnął prosto w nos, nie mogłem nie zareagować – tłumaczył jej Ross.
- Wiesz co? Przez to złamanie, twój głos brzmi komicznie.
- Bardzo śmieszne.
- A żebyś wiedział.
- Jak możesz tak mówić do swojego wspaniałego, kochanego chłopaka?
- Który wolał się bić jak jakiś smarkacz, zamiast posłuchać rady swojej MĄDREJ dziewczyny? 
- Ojj czepiasz się, panno idealna  - blondyn cmoknął Laurę w czoło.
- Jak to ja – uśmiechnęła się brunetka i wtuliła się w ramiona chłopaka.

 W tym samym czasie Raini i Calum siedzieli w pizzerii i zajadali się dużą margeritą.
- Calum, co z tą imprezą urodzinową Alex? - spytała nastolatka.
- Imprezą? Pierwsze słyszę - dziwił się rudzielec.
Raini przewróciła oczami 
- Nie udawaj, przecież razem ją planowaliśmy. No wiesz, ta "tajna tajna super tajna" impreza, o której Alex NIE MOŻE się dowiedzieć, bo to ma być niespodzianka.
- Aaaaa, mówisz o operacji "Uwaga nie mów Alex"?
- Ehh, tak, głupku. Dokładnie o tej. 
- No jaha, oczywiście że o niej wiem. Sam w końcu wymyśliłem nazwę przyjęcia urodzinowego.
- Wiesz co? Lepiej tyle mnie myśl, bo to ci w końcu zaszkodzi - stwierdziła Raini i z politowaniem pokręciła głową.
 
 ***
Skorzystałam z okazji i szybciutko napisałam rozdział ;) 
btw, dopiero teraz koleżanka uświadomiła mnie, że brunetki mają czarne włosy, a szatynki kasztanowe, więc Laura to szatynka, a nie brunetka. haha przepraszam, ale na serio nie wiedziałam :D
 podoba się Wam? proooooszę o dużo komentarzy ;)
~`BabyBlue

sobota, 24 listopada 2012

And everything's back to normal, but...



*parę miesięcy później*
Alex wciąż nie mogła uwierzyć we własne szczęście . Rodzice pozwolili jej zostać w Miami! Przekonywała ich bardzo, bardzo długo, ale w końcu wyrazili zgodę. Wystarczyło tylko pojechać z nimi na plan Austina&Ally oraz zapoznać ich z Laurą, Raini i Calumem. Polie i John od razu złapali kontakt z młodzieżą i miło spędzili z nimi czas. Późnym popołudniem zajechali na lotnisko. Rodzice długo żegnali się z Alex, mama jak zwykle dała jej sto różnych rad, a tata udawał twardziela, chociaż wyraźnie było widać, że miał łzy w oczach. Tak ciężko było im pożegnać się z córką na parę miesięcy! Alex uśmiechając się dziarsko zapewniła dorosłych, że sobie poradzi i będzie często dzwonić.
 Nastolatka została zapisana na specjalne zajęcia w budynku StarWork Company. Przygotowywały ją one do zbliżających się egzaminów. Na początku Alex trudno było połączyć pracę na planie z zajęciami. Na szczęście we wszystkim pomógł jej nie kto inny jak…Ross. Jakiś czas temu  odbyła z nim poważną rozmowę, podczas której wszystko sobie wyjaśnili.  Może to dziwne, ale teraz się ze sobą przyjaźnią. Świetnie się dogadują, a Alex zupełnie już nie drażni towarzystwo Laury. Z brunetka także kiedyś rozmawiała i przeprosiła ją za to, że zachowała się nie w porządku wobec niej.
Jeśli chodzi o wypadek, sprawa już dawno temu została rozwiązana. Kierowca, który uderzył w samochód Rossa musiał zapłacić odszkodowanie, pozbawiono go też prawa jazdy na rok.  
Alex była bardzo szczęśliwa i nie żałowała tego, że zdecydowała się zostać w Miami. Jedynym zgrzytem był Charlie, a raczej… jego brak. Po raz ostatni widziała go w dzień wyjazdu rodziców. Kiedy wychodziła ze szpitala, zauważyła uśmiechniętego triumfalnie szatyna. Nie domyślał się zapewne,  że nastolatka nie wraca do Londynu, tylko zostaje właśnie tutaj, w Miami. Na próżno szukała go w szpitalu i  okolicy – Charlie znikł z jej życia równie szybko, jak się pojawił. Szkoda…
Kręcenie kolejnych odcinków Austina i Ally sprawiało jej mnóstwo radości. Była jedną z głównych bohaterek, więc na bieżąco musiała się uczyć na pamięć roli. Zaprzyjaźniona, młodziutka charakteryzatorka Marchie dobierała jej znakomite, stylowe ciuchy, układała  jej fryzurę i nakładała makijaż. Po pracy na planie cała obsada serialu tradycyjnie szła na ciastka do pobliskiej cukiernii. W tej chwili Alex właśnie zajadała się przepysznymi rurkami z czekoladowym kremem, gdy rozległ się dźwięk znanej wszystkim piosenki zespołu R5 – Crazy for you.
- O to moje! – zawołał Ross i zanurkował pod stół, gdzie miał położony plecak.
- Niee, stój! Ja mam taki dzwonek – powstrzymała go Alex i zajrzała do swojej torebki.
- Serio?  - zdziwił się blondyn -  bo ja mam taki sam.
- Już nie, geniuszu. Nie pamiętasz, że zmieniłam „Crazy for you” na „Shine”? – odezwała się Laura przewracając oczami.  
- Ah oczywiście, bo to teraz twój „wielki hit” – obraził się Ross.
- Jak ja lubię, jak wy się kłócicie – zaśmiała się Raini i wypiła parę łyków koktajlu truskawkowego.
- My się kłócimy?! – odparli jednocześnie Ross i Laura.
- Eee, halllo? Może ktoś wreszcie odbierze ten telefon? – spytał Calum jadąc sobie ręką po twarzy.
Alex wreszcie wydobyła komórkę z torebki. To pewnie rodzice. Zaraz… nie, to nie oni. Na ekranie wyświetlił się nieznany numer.  „Kto to może być” – zastawiała się Alex.
Nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła telefon do ucha.
- Tak słucham?
- Cześć Alex – rozległ się cichy, niewyraźny głos - Tu Charlie...


***

Uh wiem wiem, iż rozdział jest beznadziejny i krótki, ale musicie mi wybaczyć. dzisiaj ni z gruszki ni z pietruszki odwiedził mnie Charlie. To znaczy kolega, który podobny jest do Charliego ( pisałam w suplemencie) i byłam tak zszokowana, że nie mogłam się skupić :D


być może jutro dodam kolejną część, ale nie wiem, czy się wyrobię. 
pozderkii :]
~`BabyBlue

wtorek, 20 listopada 2012

MINI suplement :)





Tak jak obiecywałam w końcu dodaję mały bonus :p
zacznijmy od wszystkich nieścisłości w moim opowiadaniu (a jest ich parę)

1)     przede wszystkim pogubiłam się trochę w czasie. Kiedy Alex poznała Rossa, został jej tydzień do wyjazdu do Londynu. A wszystkie opisane wydarzenia (wypadek, szpital) trwały najwyżej 5 dni. Ale to może dlatego, że bardziej skupiłam się na bohaterach, niż na czasie akcji. ;)
2)     Stan Laury był dosyć poważny – miała złamane żebra  i zapadła w śpiączkę. Trudno więc wyobrazić sobie, że czuła się na tyle świetnie, by po paru dniach wyjść ze szpitala. to dosyć spory błąd merytoryczny, za który przepraszam. nie chciałam po prostu na bardzo przedłużać ich pobytu w szpitalu, dlatego Laura „cudownie ozdrowiała” :D 
3)     niestety, w opowiadaniu często pojawiały się te same motywy (Charlie zachowaniem trochę przypomina Rossa, a Laura – Alex. niektóre dialogi pomiędzy bohaterami są identyczne). Czasem też nie umiałam zastąpić danego wyrazu dobrym synonimem. Na przykład dla Alex miałam tylko określenie „dziewczyna”, a dla Rossa - „blondyn” „chłopak”, „chłopiec” itp.


Teraz trochę ciekawostek i sprostowań :]
1)     Charlie – wybrałam to imię, bo bardzo podoba mi się piosenka Ani Dąbrowskiej o tym samym tytule. Sam Charlie wyglądem i zachowaniem przypomina mojego kolegę ze szkoły. (a on nawet nie wie, że występuje w tym opowiadaniu) :D
2)     Alex  - nigdy dokładnie nie opisywałam jej wyglądu, ale przypomina mnie. Szczupła, włosy ciemny blond. Tylko kolor oczu mamy inny. Ja mam niebieskie, ona – brązowe.
      Z charakteru też jesteśmy podobne – Alex jest tak samo jak ja złośliwa, wybuchowa i         czasem trochę dziwna ^^
3)     Napisałam, że Austin&Ally kręcony jest w Miami w budynku StarWork Company. Zmyśliłam ten adres, bo  wtedy jeszcze nie wiedziałam, że w rzeczywistości serial filmują w Los Angeles w Kalifornii. to dokładnie ten budynek:
4)      Przyjaciółka Laury, Daphne, jest postacią fikcyjną
5)     Laura nie chodziła z Rossem do jednej szkoły. Właściwie Ross w ogóle nie chodził do szkoły – miał i nadal ma nauczanie indywidualne. Mieszkał razem z rodziną przez parę lat w Colorado, potem się przeprowadzili do Los Angeles.
6)     Ross i Laura NIGDY NIE chodzili ze sobą. Połączyłam ich na potrzebę opowiadania. ale… kto wie czy nie będą razem w prawdziwym życiu, wszystko przed nami ;)
7)     Starsza siostra Laury – Vanessa to postać prawdziwa. także zajmuje się aktorstwem, gra w serialu Without a Trace.
8)     Jaki był główny powód do napisania opowiadania? Hmm, zauważyłam, że mało jest blogów poświęconych serialowi bądź Rossowi. Dziewczyny głównie piszą fun fiction o One Direction albo o Justinie…. Chciałam coś zmienić i zaczęłam pisać J
9)     Czasem zdarzy się jakaś fajna sytuacja, która mnie zainspiruje do napisania kolejnego rozdziału. Również fragmenty niektórych rozmów ze szkoły są wplecione w fabułę ;) 
10)  Bloga mam zamiar poprowadzić do końca tego roku. Mam coraz mnie pomysłów.


kilka fotek:













Rozdział dodam w piątek bądź sobotę :)

pozderki!
~`BabyBlue


niedziela, 18 listopada 2012

Brace yourself. The storm is coming...



                                                              ***

Nastał poranek. Słońce pięło się po niebie coraz wyżej i wyżej. Przez okno pomieszczenia wpadał wąziutki strumień światła, który brutalnie zakuł w oczy śpiącą Alex. Przewróciła się na plecy i ziewnęła przeciągle. Powoli otworzyła oczy i spojrzała w sufit. A więc nastał już ten sądny dzień. Ciekawe, kiedy przyjadą jej rodzice. Zapowiadali, że pojawią się w szpitalu z samego rana. Która to może być godzina? Dziewiąta? Dziewczyna uniosła się z posłania, by poszukać telefonu ukrytego w szufladzie. Wstała i leniwie podeszła do nocnej szafeczki...
- Szukasz komórki? – Alex krzyknęła ze strachu i obejrzała się. W otwartych drzwiach stał nie kto inny jak Charlie!
- O Jezus Chrystus, Charlie!! Co ty tu robisz?!
- Odwiedzam cię, nie widać?
- Przestraszyłeś mnie!
- No widzę, niezły tchórz z ciebie.
- Nieprawda – nagle Alex uprzytomniła sobie, że miała na sobie tylko skąpą piżamkę składającą się z kusej bluzeczki  w miśki i różowych majtek. Spodnie zdjęła wczoraj w nocy, bo było jej za gorąco. Czerwieniąc się, natychmiast wskoczyła pod pierzynę.
- Coś się stało? – spytał chłopak, a zaraz potem wybuchł gromkim śmiechem.
- Coś cię bawi? – odpowiedziała pytaniem na pytanie Alex, krzyżując ręce. 
- Hmm, niee, skąd.
- Świetnie. A więc – co tu robisz?
- Już mówiłem, odwiedzam cię – Charlie uśmiechnął się i usiadł na łóżku obok Alex.
-  A konkretnie?
- Nie ma konkretów.
- No nie, czyżby tęsknota?
- Raczej zaspokajanie twoich potrzeb.
- Słucham?!
Charlie złączył ręce i wziął głęboki oddech.
-  Pozwól, że ci wszystko wytłumaczę. Przyszedłem do ciebie, bo nie chciałem, żebyś do końca życia wyrzucała sobie, że się ze mną nie pożegnałaś.
- Skąd wiesz, że w ogóle będę się z tobą żegnać?
- A jak myślisz, co powiedzą twoi rodzice, jak im zaproponujesz przedłużenie pobytu?
- Pewnie się nie zgodzą. Będzie awantura – westchnęła Alex.
- No właśnie. A znając ciebie, nie ośmieliłabyś się przyjść do mnie, więc cię wyręczyłem.
- Haha, możesz to powtórzyć? Że niby JA bym się „nie ośmieliła przyjść” do CIEBIE?
- Dokładnie.
- A skąd te głupie wnioski?
- A z tego, że przecież za mną szalejesz.
- Zaraz… CO? Charlie, co ty wygadujesz?
- Cicho!! Chyba ktoś idzie – zawołał chłopak i skoczył w kierunku drzwi. Nie zauważył stojącego przy łóżku plecaka i runął na ziemię, ciągnąc za sobą Alex. Dziewczyna zamachała rękami i spadła na chłopaka.
Do pomieszczenia wszedł Ross
- Alex?! – wybałuszył oczy ze zdziwienia.
Dziewczyna natychmiast zeszła z Charliego i zerwała się na równe nogi.
- Ross! Heeej. Co tam słychać? – spytała jak gdyby nigdy nic, poprawiając fryzurę.
- Emm., jja…to może przyjdę później – jąkał się blondyn patrząc to na nią, to na Charliego.
- Ależ my nic..  – zaczęła dziewczyna, ale Rossa już nie było. Alex spojrzała ze wściekłością na towarzysza.
- Wielkie dzięki, idioto.
- Ale co ja takiego zrobiłem?
- Jeszcze się pytasz? Najpierw robisz u mnie odwiedziny po północy, później męczysz mnie z samego rana. A teraz przez ciebie zbłaźniłam się na oczach Rossa!
- No błagam, nie mów, że jeszcze lecisz na tego blondynka.
- A co ci do tego? To moje życie i będę sobie leciała na kogo chce.
- No akurat przed chwilą to poleciałaś na mnie…
-  Nie łap mnie za słówka, dobrze?
- He, to musiał wyglądać dosyć dwuznacznie. Ja leżałem na podłodze, a ty - na mnie – stwierdził chłopak, nieźle ubawiony.
- Coś taki zadowolony?
- Bo mam pewność, że teraz mnie zapamiętasz.
- Bynajmniej nie mam zamiaru. A jeśli już, to będę miała same koszmarne wspomnienia z tobą.
- Na szczęście to jeszcze da się zmienić – stwierdził chłopak. Zbliżył się do Alex i niespodziewanie pocałował ją prosto w usta. Zszokowana dziewczyna nie zdążyła nawet zareagować- Charlie już zniknął z pola widzenia.


W tym samym czasie Ross wrócił na salę do Laury. Brunetka siedziała na łóżku. W rękach trzymała Ipoda i raz po raz postukiwała obcasami w rytm muzyki dochodzącej ze słuchawek. Zauważywszy Rossa uśmiechnęła się i wyciągnęła słuchawkę z ucha.
- No i? Rozmawiałeś z nią?
- Hmm, jakby to ująć. Chciałem z nią porozmawiać, ale była „zajęta”.
- A co konkretnego robiła? – spytała Laura pakując Ipoda do torebki.
- Leżała na jakimś chłopaku.
Brunetka gwałtownie zerwała się z miejsca.
- CO?
- To, co mówię. Wszedłem. Patrzę-  na podłodze leży chłopak. Na nim – Alex.
- Myślisz, że oni…
-  Nie sądzę. Czy nie są na to za młodzi?
- Ross, nie wiem jak z tym chłopakiem, ale Alex jest tylko o rok młodsza od nas – zauważyła Laura znacząco unosząc brew.
- Nie myślisz chyba, że… - zaczął Ross.
- A dlaczego nie?
- Ale ona go nawet nie zna!
- Czy to był ten sam chłopak, z którym rozmawiała na korytarzu?
- Tak, to on.
- No właśnie, czyli go zna.
- Ale to nie zmienia faktu, że…
- Jest już duża i sama zdecyduje, co dla niej najlepsze? – uśmiechnęła się Laura.
- Eh, że też zawsze musisz mieć ostatnie słowo – westchnął Ross.
- Taka już jestem, skarbie. Ale postaram się to zwalczyć.
- Nie! Nie próbuj nawet!
- Dlaczego? – spytała zaczepnie Laura.
Ross przyciągnął ją do siebie i spojrzał głęboko w jej duże, brązowe oczy.
-  Bo dla mnie jesteś idealna. Nawet jeśli masz jakieś wady. No a przecież ich nie masz, bo jesteś idealna.
- Oj, potrafisz powiedzieć komplement dziewczynie – zaśmiała się brunetka i pocałowała chłopaka.
- To była nagroda? – spytał z zadowoleniem blondyn.
- Tak
- Chyba muszę częściej prawić ci komplementy.
Zaśmiali się oboje.
Stali w milczeniu, przytuleni do siebie. Naraz Ross szepnął Laurze do ucha:
- Obiecaj mi, że już nigdy mnie nie opuścisz.
- Nie opuszczę – rzekła dziewczyna – bo za bardzo cię kocham.
- Nieprawda. To ja cię kocham najbardziej na świecie i nie ma dyskusji – uciął Ross.
Laura nic nie odpowiedziała, tylko cicho chichocząc, objęła mocniej chłopaka.


Tymczasem Alex, tkwiła nieruchomo w tym samym miejscu. Wciąż nie docierało do niej, to, co zdarzyło się dosłownie przed chwilą. Charlie ją pocałował! Co za bezczelny… Nie miała nawet pomysłu, jak go nazwać. Cham? Idiota? W gruncie rzeczy była na niego bardzo zła, ale z drugiej strony… co to był za pocałunek! Krótki i elektryzujący, jakby przez ich wargi przebiegła iskra. Alex zadygotała na same jego wspomnienie. Niesamowite uczucie!

Tylko…dlaczego on to zrobił? Z czystej bezczelności? A może po prostu przewidział to, że się już nie zobaczą, i działał pod wpływem impulsu?   Tak czy inaczej, osiągnął swój cel – teraz na pewno tak szybko o nim nie zapomni. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi. Po chwili otworzyły się i w progu stanęli jej rodzice.
„Czas rozpętać piekiełko”  - pomyślała Alex i przełknęła ślinę.

***
Podoba Wam się? bo odnoszę wrażenie że te rozdziały są coraz bardziej tandetne i pompatyczne... brakuje mi pomysłów :( 

dodam niedługo notkę bonusową ( tę na którą głosowałyście w ankiecie). mam nadzieję, ze pod tym rozdziałem pojawi się trochę komentarzy :]  
Have a Rossome week!
~`BabyBlue