Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 16 lutego 2014

"All you need is love" - część II

 ***
- To powiemy im, czy nie?
- Powiedzmy!
- A co, jeśli źle to przyjmą?
- Żartujesz? Przecież to nasi przyjaciele. Będą się cieszyć naszym szczęściem.
- No dobrze, ale…
- Deluś, czemu masz tyle obaw?
- Sama nie wiem..może się boję?
-  Nie ma czego, uwierz mi. Trzeba wreszcie to powiedzieć. Już nie mam siły tego ukrywać. Kiedy dziś pierwszy raz cię zobaczyłem w tej sukience, musiałem na maxa się powstrzymywać, żeby się na ciebie nie rzucić i nie zacząć cię obcałowywać.
- Ojejj, taki z ciebie zwierzak?
- Śmiej się, ale taka jest prawda.
- Ok., niech będzie. Zostało pół godziny do północy, jeszcze jest czas.
- Nie nie, moja droga. Nie będziemy z tym czekać. Idziemy do nich, w tej chwili.
- Ale…
Tak wyglądała rozmowa Rydel i Ellingtona, ściśniętych w schowku na miotły w celu odbycia poważnej rozmowy. Delly miała zamiar jeszcze użyć paru argumentów, ale w tym momencie Ell zamknął jej usta długim pocałunkiem.
- Koniec gadania, idziemy  - zarządził i otworzył drzwi schowka, wyprowadzając z niego swoją dziewczynę. Para powoli udała się na górę, do pomieszczenia w którym przebywała reszta towarzystwa.
- O, są i moje gołąbki! – zawołał Ross, wyszczerzając zęby.
- Gdzie się podziewaliście? – spytała Laura.
- Hm..powiedzmy, że musieliśmy omówić pewną sprawę.. – zaczęła Rydel, niepewnie patrząc na Ratliffa.
 - Tak. Chcieliśmy wam coś ogłosić – ciągnął Ell, posyłając jej krzepiące spojrzenie – Coś bardzo ważnego. Myślę, że jest idealna pora – tu spojrzał na zegarek – Dokładnie dwadzieścia pięć minut do północy.
- Słuchamy z niecierpliwością – rzekła Alex, przyglądając się im z pewnym zaintrygowaniem.   
- No więc… Ellington i ja… - Rydel przełknęła ślinę.
- Jesteśmy parą. Prawdziwą tym razem, nie udawaną – dokończył Ratliff, łapiąc ją za rękę.
Oboje w napięciu czekali na reakcję przyjaciół, ale zamiast tego usłyszeli:
- To już do dawna wiemy, ale gdzie ta nowina?
- Właśnie?
- Co chcieliście nam powiedzieć?
- Jak to, właśnie to, że ze sobą chodzimy, jest tą nowiną – odparł zdumiony Ell – Poza tym skąd wiecie?!
- Oj dzieci, dzieci – rzekł Ross pobłażliwym tonem – To, że między wami coś iskrzy, było od samego początku jasne jak słońce. Prędzej czy później, to musiało stać się „oficjalne”. Przecież jesteście dla siebie stworzeni.
Reszta towarzystwa ochoczo przytaknęła.
- No ale dobra, niech będzie. Mimo, że to było do przewidzenia, zachowujmy się tak, jak byśmy się tego nie spodziewali. Wypijmy za zdrowie młodej pary!  - Rocky porwał butelkę szampana i już zabierał się za jej otwieranie, na szczęście w porę wyrwał mu ją z łap Riker.
- Spokojnie, młody. Do północy niewiele czasu, będzie podwójna okazja do świętowania!
Rydel i Ellington, wciąż nie dowierzając temu, że ich przyjaciele już dawno o wszystkim wiedzieli, z roztargnieniem przyjmowali od nich gratulacje. Charlie tez dorzucił od siebie parę słów i chyłkiem wymknął się do cichej sypialni, by w spokoju nastroić gitarę.

Został kwadrans do końca roku. Ross i Ryland udali się do ogrodu, by przygotować fajerwerki.
- Pamiętaj, co ci mówiłem. Nie spóźnij się! – pouczał młodszego brata Ross.
- Dobra, dobra. Prawdę powiedziawszy to ja wpadłem na ten genialny pomysł, więc na bank się uda – rzekł z właściwą sobie skromnością Ry.
- Niech ci będzie, geniuszu ty – blondyn zmierzwił mu włosy jakby był małym chłopczykiem i pobiegł po Laurę.

Tymczasem Alex z niepokojem rozglądała się po mieszkaniu. Zauważyła, że tuż po złożeniu życzeń Rydel i Ellingtonowi Charlie wymknął się z pokoju i gdzieś przepadł. Teraz szukała go, bo zależało jej na tym, żeby to właśnie on był pierwszą osobą, której powie „Szczęśliwego Nowego Roku!”. A zostało tylko 10 minut do północy. Nacisnęła klamkę od drzwi do sypialni i weszła do środka. Panowała tam ciemność. Nagle coś delikatnie musnęło jej ramię… Natychmiast odwróciła się i ujrzała przed sobą wysoką sylwetkę.
- Charlie… Szukałam cię – szepnęła Alex.
Szatyn i dotknął jej ręki i rzekł:
 – Chodź, usiądźmy gdzieś. Chcę ci coś zagrać.  
Dziewczyna pomogła mu dotrzeć do łóżka, na którym leżała gitara. Niedaleko na półce stała świeczka. Charlie sięgnął po nią i ją zapalił.
- No co? Chcę zrobić nastrój – zaśmiał się, widząc zdziwione spojrzenie towarzyszki. Po chwili spoważniał, usiadł, wziął gitarę i cichym, pięknym głosem zaśpiewał jej swoją piosenkę:

„When you smile I feel like I can’t breathe for a while,
And I need your eyes, your voice, your laugh,
The most important things in my life.

It makes me sad when I see the sparkling sky
I feel so bad when you’re not here
Keepin’ staring at those stars with me.

 Ref: Maybe it’s hopeless
         Maybe it makes no sense
         But it’s good to try
         To be happy at least for a while.

Now you’re here and my life’s not misery.
Funny thing – what if they knew that
I’m so much in love with you?”

Kiedy skończył, zobaczył, że z oczu Alex ciekną łzy.
- To najpiękniejsza rzecz, jaką ktoś kiedykolwiek dla mnie zrobił – rzekła wzruszonym głosem.
- To najbardziej pospolita odpowiedź jaką mogłaś mi dać – stwierdził Charlie i parsknął śmiechem.
- Masz rację – przyłączyła się do niego Alex – Ale to ty zacząłeś z tą pseudo-romantyczną świecą i nastrojem.
- Prawda… Widzisz, wygląda na to, że pod względem oklepanych tekstów i gestów dobraliśmy się idealnie.
- Pod każdym innym względem też – uśmiechnęła się dziewczyna.
Charlie spojrzał na  nią i dotknął jej policzka. Wciąż był mokry od łez. Przyciągnął ją do siebie i pozwolił, by położyła głowę na jego ramieniu.
- Ale ta piosenka naprawdę była śliczna – rzekła po chwili milczenia Alex.
- Wiem, w końcu to ja ją napisałem – powiedział Charlie i pogładził ją po ręce.

W tym samym czasie Ross namawiał Laurę na pójście na dach. Znajdowała się tam mała altanka. Brunetka prawie w ogóle tam nie wchodziła, gdyż miała lęk wysokości.
- Lauuuu proszę, to jedyna okazja, żeby wyraźnie zobaczyć ten cały gwiazdozbiór Pegaza. Dziś jest bardzo widoczny. Przecież kochasz astrologię.
- Po pierwsze, nie gwiazdozbiór Pegaza, tylko PERSEUSZA. Po drugie, nie astrologię, tylko astronomię. A po trzecie…
- Wszystko jedno, jak to nazywasz, kochanie. Wiem tylko, że właśnie to ci jest potrzebne do projektu na przyszły wtorek, więc nie marudź i chodź.
- Ale ja mam lęk wysokości – wahała się Laura.
- Nie bój się, jestem przecież przy tobie. Nie spadniesz.
- No dooobra – zgodziła się nastolatka i zaczęła wchodzić po schodach prowadzących na dach. Otworzyła klapę i znalazła się na tarasie z altanką. Tuż za nią pojawił się Ross.
Wzrok dziewczyny natychmiast padł na altankę – wyglądała magicznie. Przystrojona została kolorowymi światełkami i płatkami róż. Na stole stała świeca, szampan, dwa kieliszki i kadzidełko, z którego ulatniał się miły, kwiatowy zapach.
- Niespodzianka! – Ross podszedł do niej od tyłu, położył dłonie na jej talii i cmoknął ją w policzek.
Laura uśmiechnęła się.
- Czyli kantowałeś z tym gwiazdozbiorem, co?  - rzekła, odwracając się do niego.
- Tak jest, przyznaję się. Mam nadzieję, że mi wybaczysz – mrugnął do niej Ross.
- Za taki prezent sto razy ci wybaczę – stwierdziła brunetka i pocałowała go.

10!
9!
8!
7!
6!
5!
4!
3!
2!
1!

BUM! Strzeliły naraz trzy butelki szampana. Zaraz po nich zagrzmiały salwy fajerwerków. Te specjalnie przygotowane przez Rossa wybuchły na niebie na kształt serduszek. Z pięciu głośników wypłynęła dobrze wszystkim znana piosenka – „All you need is love” (włączcie http://www.youtube.com/watch?v=s-pFAFsTFTI ) Wszystko to za sprawą Rylanda, Rockiego i Rikera, którzy zajęli się „atrakcjami”. Ross i Laura na zmianę się całując i popijając szampana oglądali wspaniały pokaz sztucznych ogni i fajerwerków. Charlie i Alex jeszcze przez chwilę siedzieli w sypialni, ale wkrótce potem, trzymając się za ręce, przyłączyli się do reszty – Rydel, Ellingtona, Raini, Calluma i pozostałych braci Lynch. Świętowanie trwało do upadłego – tańcom śpiewom i radości nie było końca. Tak właśnie zakończył się rok pełen wrażeń. Dla Alex był to najlepszy czas w życiu. Bo przecież tyle się wydarzyło – poznała wspaniałych przyjaciół (na początku znała ich tylko z telewizji!) i chłopaka, przy którym czuje się szczęśliwa. Tak, nie obyło się bez problemów, czasem i łez, ale wszystko w końcu wyszło na prostą.

Następny rok był jeszcze lepszy – rodzice Alex na stałe zamieszkali w Miami i wreszcie na własne oczy ujrzeli Charliego. Co do szatyna, dzięki jego talentowi został zatrudniony przez pewną znaną wytwórnię jako kompozytor. Napisał nawet piosenkę dla R5! Zaczął zarabiać porządne pieniądze, nie musiał się więc bać o to, że nagle zostanie mu zabrany dom babci Herswish. Nadal mieszkał w budynku StarkWork Company, a dom wynajmował turystom z Europy.  Zespół R5 udał się w trasę koncertową. Ross uparł się, by pojechała z nimi Laura. Nazwał ją swoją „muzą” bez której absolutnie nie może komponować i występować na scenie. Mark po wysłuchaniu jego monologu przewrócił oczami i zgodził się, by Laura z nimi pojechała. Dzięki temu mocno zaprzyjaźniła się z Rydel, która kiedyś nie była do niej przekonana a teraz traktowała ją jak siostrę. Wyjaśniła się też sprawa z Gemmą, wyłapano parę osób należących do jej szajki. Ją samą z racji tego, że była pełnoletnia i popełniła takie przewinienia jak kradzieże, włamania na konta gwiazd i wymuszanie pieniędzy, wsadzono za kraty na 2 lata. Calumowi po wielu, wielu, wielu próbach w końcu udało się wyciągnąć Raini na randkę, co wszyscy okrzyknęli wydarzeniem roku. Zaś Alex towarzyszyła Charliemu i wspierała go, sama też nagrała parę coverów (w tym jeden duet ze swoim chłopakiem) i zyskała popularność w sieci.  

Tak kończy się historia dziewczyny, która spełniła swoje marzenia…

***

Co ja się będę rozpisywać... Dziękuję, że ze mną byliście. Dziękuję, że byliście cierpliwi i nie zniechęcaliście się nawet wtedy, gdy dodawałam rozdział miesiąc po czasie. Dziękuję za to, że czytaliście to opowiadanie, za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Dziękuję za to, że braliście udział w różnych konkursach i za wszystkie Wasze nominacje. Ten blog dał mi bardzo dużo, a Wy sprawiliście, że mam na twarzy uśmiech, bo moja praca została wynagrodzona. Kto by pomyślał, że napiszę aż tyle rozdziałów...111 stron. A pierwszy wpis pojawił się w sierpniu 2012 roku, W ŻYCIU nie pomyślałabym, że ktoś to będzie czytał:) 

jeszcze raz DZIĘKI!!!!!

PS: Rozważam założenie kolejnego bloga...kto wie co z tego wyjdzie. Wpadajcie tu czasem, jak coś mi wpadnie do głowy, od razu zamieszczę info;)

i pamiętajcie:
LOVE, LOVE, LOVE IS ALL WE NEED! 

~`BabyBlue



czwartek, 23 stycznia 2014

"All you need is love" ~` część I


Po wspaniałych świętach i urodzinach Charliego nastał wreszcie 31 grudnia. Przyjaciół już od rana ogarnął szał sprzątania. Sylwestra, którego połączono z urodzinami Rossa, mieli spędzić w domu Laury, tym razem w nieco mniejszym gronie. Zaproszenie dostał cały zespól R5, Calum, Raini, Charlie i Alex. Dwoje ostatnich czuło się już znaczniej lepiej. Charlie wciąż miał szynę na nodze, ale to na szczęście nie przeszkodziło mu w bezpiecznym dotarciu do domu brunetki.

W tym momencie Ross ucinał sobie pogawędkę z Raini, która usiłowała przyczepić złote serpentyny do sufitu.
- Szybko minął ten rok – westchnął blondyn – Aż trudno w to uwierzyć, tyle się zmieniło…
- Co ty nie powiesz – mruknęła Raini, z trudem utrzymując się na chybotliwym krzesełku.
- Taka jest prawda, moja droga. Czas mija, starzejemy się – rzekł melancholijnie Ross.
- Powiem ci, kto się zaraz zestarzeje. JA! Na tym cholernym krześle, jeśli zaraz mi nie pomożesz! – ryknęła czarnowłosa.
Nastolatek potulnie przybył jej z pomocą. Całemu wydarzeniu z rozbawieniem przyglądała się Alex:
- Dobra robota, Ray! Wreszcie ktoś go zagonił do pomagania.
- Ma się te zdolności organizacyjne – przyznała skromnie Raini.
- Dziewczyny, jesteście niemożliwe – jęknął Ross – jest dopiero dziesiąta rano, do Sylwestra mnóstwo czasu, a wy już latacie po domu jak kot z pęcherzem i wszystko pucujecie. Na co ten pośpiech?
- A na to – Laura siedząca nieopodal ze ścierką w ręku przyłączyła się do rozmowy – żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik do godziny 16:00.  Potem będziemy spokojnie mogli zacząć imprezę, bez żadnych opóźnień.
- Macie zamiar sprzątać jeszcze 6 GODZIN?! – przeraził się Ross.
- A ty to co?! – zawołały na raz wszystkie dziewczyny.
- Yyy...no tak, mój błąd. A więc… MAMY zamiar sprzątać jeszcze 6 godzin?
- No tak, ja nie widzę w tym problemu – wzruszyła ramionami Laura – Po ostatniej imprezie Vanessy dom wygląda, jakby przeszło po nim tornado.
- Bo siostrę trzyma się krótko, wiem co mówię – rzekł z pewnością w głosie Ross.
- Ha! Ciesz się, że nie ma tu Rydel, bo po tych słowach pewnie byś oberwał – stwierdziła Alex.
- Jak najbardziej by ci się z resztą należało – wtrącił Raini.
- Wiecie co, nie zniosę ani sekundy dłużej towarzystwa złośliwych bab. Idę stąd – obraził się Ross i demonstracyjnie wymaszerował z pokoju, udając się do salonu. Tam na kanapie siedział Charlie, który nucił pod nosem i pobrzękiwał na gitarze. Blondyn dyskretnie stanął w progu i wysłuchał utworu granego przez kolegę.
- Hej, to było całkiem niezłe! – rzekł po ucichnięciu strun gitary.
Charlie natychmiast zwrócił się w jego stronę:
- Co było niezłe?
- Ta piosenka, którą przed chwilą grałeś. Czyja?
- Moja  - rzekł krótko szatyn.
- Naprawdę ? – Ross nie krył zdziwienia  - nie wiedziałem, że komponujesz. Dobra robota!
- Dzięki – uśmiechnął się Charlie – Napisałem ją… Napisałem ją dla Alex. 
- Masz dziś dobrą okazję, żeby jej zagrać – stwierdził Ross – Spodoba jej się.
- Tak myślisz?
- Jasne, jestem tego pewien.
- Nie zaszkodzi spróbować…. – Charlie zagapił się w okno, po czym zwrócił się w stronę towarzysza – a ty coś planujesz z Laurą?
- O tak – Ross zatarł ręce  - Ale to moja słodka tajemnica.

Czas mijał błyskawicznie. O 18:00 zjawili się bracia i siostra Rossa oraz Calum. W domu Laury od razu zrobiło się weselej i pięć razy głośniej.
- Mam nadzieję, że macie petardy? – spytał Rocky.
- Pewnie  - Ross pokazał mu stos kartonowych pudeł leżących przy wejściu do domu.
- To dobrze. Bo przywiozłem trzy pudła swoich - wyszczerzył się brunet i zaczął wyciągać z bagażnika swój „sprzęt”.
Ross przewrócił oczami i pomógł bratu ustawić pudła przy innych.
Calum i Raini w tym czasie zajmowali się przygotowywaniem koreczków.
- Mmm, ale jestem głodny… - rudzielec sięgnął po przystawkę.
- Zostaw!  - Ray zdzieliła go po łapach – To dla gości.
- Hmm przepraszam? A ja to niby kim jestem? – obraził się Calum.
- Bezczelnym głodomorem – ucięła czarnowłosa.
- Jak wam idzie? – Alex w pośpiechu wpadła do kuchni.
- Praca wre. Ja robię koreczki, a Calum je zżera.
- O wypraszam sobie! – oburzył się piegowaty.
- Co to za krzyki, ludziska? – do pomieszczenia weszła Rydel. Ubrana była w świetnie dopasowaną, czarną sukienkę z tiulem. Na nogi założyła czarne szpilki na wysokim obcasie. Włosów nie miała rozpuszczonych, tym razem upięła je w gustowny koczek. Zrezygnowała też z tysiąca bransoletek i koralików, które zazwyczaj nosiła na rękach. Zastąpiła je elegancką, srebrną bransoletką. Wszyscy umilkli, przyglądając się jej w zachwycie.
- Boże, ale ślicznie wyglądasz! – Alex przerwała ciszę.
Zewsząd napłynęły ku speszonej blondynce różnorakie komplementy. W końcu do kuchni wpakowali się pozostali bracia Lynch, których natychmiast wygoniła Raini, w celu uratowania koreczków przeznaczonych na później. Rydel napotkała wzrokiem Ella i zadrżało jej serce. Jego oczy migotały w pełnym zachwycie…

Tymczasem Ross po uporaniu się z pudłami, zawołał Rylanda. Przez pół godziny w kompletnym odosobnieniu szeptem ustalali pewne dodatkowe atrakcje.
Do końca roku pozostało niecałe 6 godzin.

***

PRZEPRASZAM. jej strasznie Was przepraszam, ze tak zaniedbałam bloga:(
dodaję wreszcie ten rozdział, chociaż miałam go dodać hoho...na początku stycznia. 

no cóż...jak widać jeszcze nie kończę bloga, ostatni rozdział podzieliłam na dwie części, dziś dodaję pierwszą. Po prostu chciałam dodać jak najszybciej, a jakbym od razu napisała dwie części, czekalibyście pewnie kolejny miesiąc:/

jeszcze raz przepraszam. zapraszam do czytania i proszę komentarze.
kocham wszystkich Czytelników:***

~`BabyBlue

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Hej. Krótkie info - rozdział dodam albo w ten, albo w przyszły weekend. Miał być na Sylwestra, ale miałam sporo zamieszania z imprezą w moim domu i nie miałam czasu napisać:D

Definitywnie ostatni rozdział, więc przygotujcie się na dłuuuuugie podziękowania:)

~`BabyBlue

poniedziałek, 23 grudnia 2013

"You'd better watch out for a mistletoe they're hanging..."

                                                                             
                                                                              ***
Wszystko było już dokładnie zaplanowane. Dzięki Stormie i Markowi, którzy chętnie przyłączyli się do przygotowań, zakupy świąteczne poszły szybko i przyjemnie. Charlie i Alex wypoczywali w jego domu 
i powoli wracali do zdrowia. Ekipa „Austina i Ally” odwiedziła ich w godzinach popołudniowych i pomogła im w przystrajaniu domu. Cały wieczór przygotowywano potrawy wigilijne, które następnego dnia miały być zaniesione do restauracji „White&Black”. Charlie był lekko zakłopotany tym, że wszyscy ofiarują mu pomocną dłoń, a on nie może się im odwdzięczyć. Kiedy proponował zapłatę, skwitowano go głośnych wybuchem serdecznego śmiechu. Jessy przyjechała około18stej i przez dwie godziny omawiała z nim szczegóły dotyczące jego rocznego pobytu w studio. Charlie miał dostać pracę, która polegała na ustawianiu rekwizytów, strojeniu instrumentów itp. Z racji tego, że zapewniono mu stały dochód oraz miejsce zamieszkania (w spadku odziedziczył dom babci Herswish, więc nadal mógł w nim przebywać), inspektorzy z domu dziecka nie mieli prawa go zabrać. Szatyn wielokrotnie dziękował Jessy za jej pomoc i do końca dnia był uśmiechnięty od ucha do ucha. Jeśli zaś chodzi o Gemmę, w plan zemsty na niej byli wtajemniczeni prawie wszyscy…

W Wigilię towarzysze spotkali się w restauracji. Przybyła cała ekipa serialu, zespół R5, Stormie i Mark, Calum razem z rodzicami, Raini z młodszym bratem Rico, rodzice Laury oraz siostra Vanessa (zrobili jej ogromną niespodziankę, gdyż zapowiadali, że nie dadzą rady przyjechać do Miami w tym roku), Alex z rodzicami oraz Charlie. Ross zgodnie z planem zadzwonił do Gemmy i zaprosił ją na wspólną ucztę. Oczywiście ochoczo przystała na jego propozycję i przybyła, jak to ona, w pełni wymalowana i ubrana w wydekoltowaną, migoczącą sukienkę. Laura ledwo powstrzymywała się od rzucenia się na nią z pięściami, ale wiedziała, że wszystko zaraz się wyjaśni. Kiedy wszyscy goście już przybyli oraz się powitali, Stormie wyszła na środek i rzekła uroczystym tonem:
- Panie i panowie! Zanim każdy z nas weźmie opłatek, by połamać się nim z towarzyszem, chciałabym pokazać wam krótki filmik. Jest to filmik niezwykle interesujący, stawiający wiele spraw w nowym świetle. Pojawi się w nim jedna postać obecna na naszej sali. Waszym zadaniem jest znaleźć tę osobę i głośno wypowiedzieć jej imię. To jak, zaczynamy? – zwróciła się z pytaniem do tłumu, który ochoczo przytaknął.
Alex uruchomiła nośnik i skierowała go na białą ścianę. Po chwili wcisnęła przycisk „play”. Oczom wszystkich zebranych ukazał się filmik, na którym blond włosa dziewczyna wpada na Raini i wytrąca z jej rąk komórkę. Po sali przeszedł szmer. Parę osób wykrzyknęło imię czarnowłosej. W tym momencie Alex zatrzymała film, a Stormie znów zabrała głos:
- Wasza odpowiedź jest poprawna, ale niepełna. W filmiku pojawiła się nie tylko Raini, ale ktoś jeszcze… Przyjrzyjcie się uważnie.
Alex ponownie puściła filmik, tym razem wolniej. W odpowiednim momencie go zatrzymała i powiększyła obraz, na którym wyraźnie widoczna była blondynka, czyli Gem.
Wszyscy, którzy ją znali, odwrócili się i przyglądali się jej w milczeniu. Gemma spłonęła rumieńcem i spuściła wzrok. A jednak po chwili zacisnęła pięści i zwróciwszy się w stronę Rossa stojącego tuż obok mamy, wykrzyknęła:
- TAK! Brawo! To ja. Macie mnie. Wrzuciłam tę jej cholerną komóreczkę do fontanny. I co z tego? Chciałam, żeby się zepsuła, bo wtedy łatwiej byłoby się włamać na wszystkie jej konta.
- Czyli to właśnie przez ciebie byłam odcięta od świata na 3 dni? – warknęła Raini.
-  Nie! Ja miałam tylko spotkać Rossa. Oni mnie zmusili…
- Co proszę?! – wykrzyknęli jednocześnie Ross i Charlie.
- Zaraz, kto cię zmusił? I do czego? – próbowała się dowiedzieć Laura.
- Nie znam ich dokładnie. Tylko po imionach. Nie miałam pieniędzy… robiłam co mi kazali… Miałam poznać Rossa i sprawić, że mnie pokocha… Podałam się za przyjaciółkę Raini po to, żebyście nie mieli podejrzeń. Ale musieliśmy odciąć wasz kontakt do niej, żebyście się nie dowiedzieli, że kłamałam. – kontynuowała rudowłosa. Widać było, że zbiera jej się na płacz – A wszystko po to, by wydusić z Rossa jak najwięcej forsy. Drogie prezenty, ciuchy… Musiałam to robić, inaczej skończyłabym na ulicy. Ale błagam, uwierzcie mi. Nigdy, przenigdy bym się tak nie zachowała, gdyby oni mnie do tego nie zmusili.
- Ja już nie byłem częścią planu, co?  - wyrwało się Charliemu.
- O czym ty mówisz? – Gem spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- A o tym – szatyn wyjął komórkę i zaczął czytać – „Plan dotyczył głównie Rossa, a on był tylko dodatkiem. Taką ozdóbką, Jeszcze jednym odznaczeniem za wybitne osiągnięcia. Skąd miałam wiedzieć, ze okaże się takim nieciekawym i nijakim facetem?”
- Skąd to masz? – syknęła, groźnie mrużąc oczy.
- Przy którejś okazji Ross wpadł do ciebie i zupełnie niechcący zrobił zdjęcie stronce pewnego niewinnego notesika – rzekł beztrosko Charlie.
- To jeszcze o niczym nie świadczy!
- A i owszem, panno Paulenn – W tym momencie na sali pojawiło się dwóch policjantów – Tak brzmi jej prawdziwe imię i nazwisko – Germanotta Paulenn. Z naszych danych wynika, że ta oto pięknotka jest od dawna szukaną przywódczynią szajki młodocianych złodziei (do czego z resztą sama praktycznie się przyznała). Ich sieć jest na tyle rozległa, że sprawili kłopot nie jednej gwieździe. Dowody dostarczone przez pana Smitha tylko utwierdziły nas w tym przekonaniu.
- Jakie dowody? Jakaś nędzna kartka z notesu? Zdanie kompletnie wyrwane z kontekstu!-  prychnęła Gem.
- Być może. Nasz niezastąpiony agent właśnie to sprawdza. W tym momencie jest już w pani domu i robi dokładną rewizję.
- CO PROSZĘ?!  - krzyknęła rudowłosa.
Policjant skinięciem głowy dał znak swojemu towarzyszowi, który podszedł do komputera, uruchomił Skype i po chwili połączył się z agentem. Na ekranie pojawił się mężczyzna z dorodnym zarostem.
- Witaj, Mike! – rzekł pierwszy z policjantów – Jak tam idzie rewizja?
- Całkiem nieźle – odrzekł agent – Znaleźliśmy już parę ciekawych rzeczy. Na przykład to wygrzebaliśmy spod łóżka – pokazał wszystkim zebranym dwie pary sportowych butów i charakterystyczne czerwone Ray-Bany.  
- Przecież to moje – Gemma wzruszyła ramionami.
- Doprawdy? – zaśmiał się Mike – Nosisz rozmiar 37, zgadza się? Po co więc masz dwie pary butów 
o rozmiarze 42? A tym bardziej okulary, przecież nie masz wady wzroku.
- Te rzeczy należą do Zendayi Coleman!  - zawołała Laura – koleguję się z nią. Niedawno pisała mi, że nie może znaleźć swoich ulubionych Ray-Banów.
- Zgadza się. Ich prawowita właścicielka zaraz zostanie poinformowana o znalezieniu zguby. A ty wpakowałaś się w niezłe tarapaty – stwierdził Mike patrząc na nią badawczo. Po chwili rozłączył się i na sali zapadła cisza.
- No. To chyba wszystko jest już jasne – rzekł policjant. Razem z towarzyszem pożegnali się z zebranymi 
i poprowadzili dumną Gemmę prosto do radiowozu. Tak skończyła się ta „niezwykła znajomość”.



Niedługo potem wszyscy zapomnieli o przykrym wydarzeniu. Podzielono się opłatkiem, zaśpiewano kolędę 
i zaczęto ucztę. Charlie i Ross nareszcie przestali się na siebie boczyć. Blondyn zaciągnął Laurę pod jemiołę, zaś Charlie pożyczył gitarę od Rockiego, pokuśtykał z nią w odosobnione miejsce i przez dwie godziny na niej pobrzękiwał. Rydel i Ellington czekali na odpowiedni moment, by powiedzieć rodzinie, ze są razem. Nadal jednak brakowało im odwagi, toteż starali się nie okazywać sobie uczuć w sposób „otwarty”. Raini 
i Calum gadali ze sobą jak najęci, nie zwracając uwagi na to, że Jessy nie całkiem dyskretnie rysuje w powietrzu serduszka. Wszyscy rodzice naszych bohaterów z dumą i miłością patrzyli na swoje pociechy.


Powoli kończył się rok pełen wspaniałych przeżyć. Jego zwieńczeniem miał być wieczór Sylwestrowy 
z utęsknieniem wyczekiwany przez paczkę przyjaciół. A zwłaszcza przez Alex, która głęboko wierzyła, że przyszły rok będzie jeszcze lepszy, jeszcze bardziej zaskakujący, jeszcze bardziej cudowny…


***

Tak jak obiecałam, dodaję rozdział przed Wigilią:) 
pamiętajcie, by zostawić pod nim komentarze, będę ogromnie wdzięczna.

Jak tam przygotowania? U mnie cały weekend "wielkie sprzątanie". Dziś ubrałam choinkę, jutro jeszcze piekę z mamą sernik i robimy uszka. 

Życzę Wam przemiłych, radosnych Świąt i fantastycznego Sylwestra:)

a to piosenka pewnie dobrze Wam znana:

Do siego roku!
~`BabyBlue 

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Bonusik

Hej!
Dawno się nie widzieliśmy;)

Chciałam podać kilka ważnych info:

1. Rozdział miał być dodany tydzień temu, ale dodam go na przełomie tego i przyszłego tygodnia z racji, że jest to długaśny świąteczny rozdział. Miło więc będzie go czytać akurat w Wigilię (:

2. Będzie to prawdopodobnie przedostatni rozdział. Jeśli mi się uda, ostatni rozdział dodam jeszcze w tym roku.

3. Mam ogromną prośbę do wszystkich czytelników: komentujcie jak najwięcej! nawet krótkie komentarze typu "super rozdział" sprawiają mi dużą przyjemność. a kiedy są dłuższe, moja radość jest podwójna:)
plus chciałabym wiedzieć, ilu wspaniałych ludzi czyta moje wypociny.

to tyle z ogłoszeń. a teraz troszkę różności...


Nowy cover nagrany przez R5 nosi tytuł "Girls". niestety, nie chce mi się wstawić:c  <albo coś nie tak z YT albo to ja taka sierota>

ale dla przypomnienia inny nagrany przez nich cover. "Counting stars" grupy One Republic:


a tu w ramach przypomnienia świąteczny odcinek R5 TV:)

ale maluchy:3


a teraz TOP 10 moich ulubionych gifów/obrazków z Rossem i Laurą (z tumblr.com)


10:




9:



8:


7:



6:


5:


4:


3:


2:


1:



*_____*



Podobały się Wam gify?
Mamma mia, już północ! O.o A ja muszę wstać na 6:20 do szkoły :cc
jeszcze tylko 4 dni szkoły i wolność... 

widzimy się w następny weekend, Słoneczka! :)

~`BabyBlue

ps: nie zapomnijcie skomentować przyszłego rozdziału!


niedziela, 1 grudnia 2013

...

Hejj przepraszam że odzywam się tak rzadko, ale teraz mam kompletnie zawaloną głowę. Nauczyciele się uwzięli, żeby koniecznie tuż przed przerwą świąteczną zbombardować nas sprawdzianami i kartkówkami. wrrr -.-

Także rozdział dopiero za 2 tygodnie:(
ale bonus na 100% pojawi się w międzyczasie.

trzymajcie się i wytrwajcie;)
~`BabyBlue

wtorek, 19 listopada 2013

WAŻNE!!!

Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, a jesteście ogromnymi fanami R5, proszę, zagłosujcie na nich!
Nie mogę uwierzyć w to, że na całym świecie mają tylu fanów, a nie może się zebrać ledwo 50 tys osób żeby zagłosować na miasto, w którymi mieliby się pojawić i zagrać:(

Zostało tylko 18 godzin a brakuje jeszcze ponad 7 tysięcy głosów...proszę, kliknijcie ten link: http://r5rockstheworld.com/#/explore potem "let me vote", następnie na mapie świata znajdźcie Polskę i kliknijcie "vote for Varsaw" i zalogujcie się przez Facebooka. Zajmie Wam to parę sekund, a może choć trochę im pomoże;)


Wierzę w Was!
~`BabyBlue