- To powiemy im, czy nie?
- Powiedzmy!
- A co, jeśli źle to przyjmą?
- Żartujesz? Przecież to nasi przyjaciele. Będą się cieszyć
naszym szczęściem.
- No dobrze, ale…
- Deluś, czemu masz tyle obaw?
- Sama nie wiem..może się boję?
- Nie ma czego,
uwierz mi. Trzeba wreszcie to powiedzieć. Już nie mam siły tego ukrywać. Kiedy
dziś pierwszy raz cię zobaczyłem w tej sukience, musiałem na maxa się
powstrzymywać, żeby się na ciebie nie rzucić i nie zacząć cię obcałowywać.
- Ojejj, taki z ciebie zwierzak?
- Śmiej się, ale taka jest prawda.
- Ok., niech będzie. Zostało pół godziny do północy, jeszcze
jest czas.
- Nie nie, moja droga. Nie będziemy z tym czekać. Idziemy do
nich, w tej chwili.
- Ale…
Tak wyglądała rozmowa Rydel i Ellingtona, ściśniętych w
schowku na miotły w celu odbycia poważnej rozmowy. Delly miała zamiar jeszcze
użyć paru argumentów, ale w tym momencie Ell zamknął jej usta długim
pocałunkiem.
- Koniec gadania, idziemy
- zarządził i otworzył drzwi schowka, wyprowadzając z niego swoją
dziewczynę. Para powoli udała się na górę, do pomieszczenia w którym przebywała
reszta towarzystwa.
- O, są i moje gołąbki! – zawołał Ross, wyszczerzając zęby.
- Gdzie się podziewaliście? – spytała Laura.
- Hm..powiedzmy, że musieliśmy omówić pewną sprawę.. –
zaczęła Rydel, niepewnie patrząc na Ratliffa.
- Tak. Chcieliśmy wam
coś ogłosić – ciągnął Ell, posyłając jej krzepiące spojrzenie – Coś bardzo
ważnego. Myślę, że jest idealna pora – tu spojrzał na zegarek – Dokładnie
dwadzieścia pięć minut do północy.
- Słuchamy z niecierpliwością – rzekła Alex, przyglądając
się im z pewnym zaintrygowaniem.
- No więc… Ellington i ja… - Rydel przełknęła ślinę.
- Jesteśmy parą. Prawdziwą tym razem, nie udawaną –
dokończył Ratliff, łapiąc ją za rękę.
Oboje w napięciu czekali na reakcję przyjaciół, ale zamiast
tego usłyszeli:
- To już do dawna wiemy, ale gdzie ta nowina?
- Właśnie?
- Co chcieliście nam powiedzieć?
- Jak to, właśnie to, że ze sobą chodzimy, jest tą nowiną –
odparł zdumiony Ell – Poza tym skąd wiecie?!
- Oj dzieci, dzieci – rzekł Ross pobłażliwym tonem – To, że
między wami coś iskrzy, było od samego początku jasne jak słońce. Prędzej czy
później, to musiało stać się „oficjalne”. Przecież jesteście dla siebie
stworzeni.
Reszta towarzystwa ochoczo przytaknęła.
- No ale dobra, niech będzie. Mimo, że to było do
przewidzenia, zachowujmy się tak, jak byśmy się tego nie spodziewali. Wypijmy
za zdrowie młodej pary! - Rocky porwał
butelkę szampana i już zabierał się za jej otwieranie, na szczęście w porę
wyrwał mu ją z łap Riker.
- Spokojnie, młody. Do północy niewiele czasu, będzie
podwójna okazja do świętowania!
Rydel i Ellington, wciąż nie dowierzając temu, że ich
przyjaciele już dawno o wszystkim wiedzieli, z roztargnieniem przyjmowali od
nich gratulacje. Charlie tez dorzucił od siebie parę słów i chyłkiem wymknął
się do cichej sypialni, by w spokoju nastroić gitarę.
Został kwadrans do końca roku. Ross i Ryland udali się do
ogrodu, by przygotować fajerwerki.
- Pamiętaj, co ci mówiłem. Nie spóźnij się! – pouczał młodszego
brata Ross.
- Dobra, dobra. Prawdę powiedziawszy to ja wpadłem na ten
genialny pomysł, więc na bank się uda – rzekł z właściwą sobie skromnością Ry.
- Niech ci będzie, geniuszu ty – blondyn zmierzwił mu włosy
jakby był małym chłopczykiem i pobiegł po Laurę.
Tymczasem Alex z niepokojem rozglądała się po mieszkaniu. Zauważyła,
że tuż po złożeniu życzeń Rydel i Ellingtonowi Charlie wymknął się z pokoju i
gdzieś przepadł. Teraz szukała go, bo zależało jej na tym, żeby to właśnie on
był pierwszą osobą, której powie „Szczęśliwego Nowego Roku!”. A zostało tylko
10 minut do północy. Nacisnęła klamkę od drzwi do sypialni i weszła do środka.
Panowała tam ciemność. Nagle coś delikatnie musnęło jej ramię… Natychmiast
odwróciła się i ujrzała przed sobą wysoką sylwetkę.
- Charlie… Szukałam cię – szepnęła Alex.
Szatyn i dotknął jej ręki i rzekł:
– Chodź, usiądźmy
gdzieś. Chcę ci coś zagrać.
Dziewczyna pomogła mu dotrzeć do łóżka, na którym leżała
gitara. Niedaleko na półce stała świeczka. Charlie sięgnął po nią i ją zapalił.
- No co? Chcę zrobić nastrój – zaśmiał się, widząc zdziwione
spojrzenie towarzyszki. Po chwili spoważniał, usiadł, wziął gitarę i cichym,
pięknym głosem zaśpiewał jej swoją piosenkę:
„When you
smile I feel like I can’t breathe for a while,
And I need
your eyes, your voice, your laugh,
The most
important things in my life.
It makes me
sad when I see the sparkling sky
I feel so
bad when you’re not here
Keepin’
staring at those stars with me.
Ref: Maybe it’s hopeless
Maybe it makes no sense
But it’s good to try
To be happy at least for a while.
Now you’re
here and my life’s not misery.
Funny thing
– what if they knew that
I’m so much
in love with you?”
Kiedy skończył, zobaczył, że z oczu Alex ciekną łzy.
- To najpiękniejsza rzecz, jaką ktoś kiedykolwiek dla mnie
zrobił – rzekła wzruszonym głosem.
- To najbardziej pospolita odpowiedź jaką mogłaś mi dać –
stwierdził Charlie i parsknął śmiechem.
- Masz rację – przyłączyła się do niego Alex – Ale to ty
zacząłeś z tą pseudo-romantyczną świecą i nastrojem.
- Prawda… Widzisz, wygląda na to, że pod względem oklepanych
tekstów i gestów dobraliśmy się idealnie.
- Pod każdym innym względem też – uśmiechnęła się
dziewczyna.
Charlie spojrzał na
nią i dotknął jej policzka. Wciąż był mokry od łez. Przyciągnął ją do
siebie i pozwolił, by położyła głowę na jego ramieniu.
- Ale ta piosenka naprawdę była śliczna – rzekła po chwili
milczenia Alex.
- Wiem, w końcu to ja ją napisałem – powiedział Charlie i
pogładził ją po ręce.
W tym samym czasie Ross namawiał Laurę na pójście na dach.
Znajdowała się tam mała altanka. Brunetka prawie w ogóle tam nie wchodziła,
gdyż miała lęk wysokości.
- Lauuuu proszę, to jedyna okazja, żeby wyraźnie zobaczyć
ten cały gwiazdozbiór Pegaza. Dziś jest bardzo widoczny. Przecież kochasz astrologię.
- Po pierwsze, nie gwiazdozbiór Pegaza, tylko PERSEUSZA. Po
drugie, nie astrologię, tylko astronomię. A po trzecie…
- Wszystko jedno, jak to nazywasz, kochanie. Wiem tylko, że
właśnie to ci jest potrzebne do projektu na przyszły wtorek, więc nie marudź i
chodź.
- Ale ja mam lęk wysokości – wahała się Laura.
- Nie bój się, jestem przecież przy tobie. Nie spadniesz.
- No dooobra – zgodziła się nastolatka i zaczęła wchodzić po
schodach prowadzących na dach. Otworzyła klapę i znalazła się na tarasie z
altanką. Tuż za nią pojawił się Ross.
Wzrok dziewczyny natychmiast padł na altankę – wyglądała
magicznie. Przystrojona została kolorowymi światełkami i płatkami róż. Na stole
stała świeca, szampan, dwa kieliszki i kadzidełko, z którego ulatniał się miły,
kwiatowy zapach.
- Niespodzianka! – Ross podszedł do niej od tyłu, położył
dłonie na jej talii i cmoknął ją w policzek.
Laura uśmiechnęła się.
- Czyli kantowałeś z tym gwiazdozbiorem, co? - rzekła, odwracając się do niego.
- Tak jest, przyznaję się. Mam nadzieję, że mi wybaczysz –
mrugnął do niej Ross.
- Za taki prezent sto razy ci wybaczę – stwierdziła brunetka
i pocałowała go.
10!
9!
8!
7!
6!
5!
4!
3!
2!
1!
BUM! Strzeliły naraz trzy butelki szampana. Zaraz po nich
zagrzmiały salwy fajerwerków. Te specjalnie przygotowane przez Rossa wybuchły
na niebie na kształt serduszek. Z pięciu głośników wypłynęła dobrze wszystkim znana
piosenka – „All you need is love” (włączcie http://www.youtube.com/watch?v=s-pFAFsTFTI ) Wszystko to za sprawą Rylanda, Rockiego i
Rikera, którzy zajęli się „atrakcjami”. Ross i Laura na zmianę się całując i popijając
szampana oglądali wspaniały pokaz sztucznych ogni i fajerwerków. Charlie i Alex
jeszcze przez chwilę siedzieli w sypialni, ale wkrótce potem, trzymając się za
ręce, przyłączyli się do reszty – Rydel, Ellingtona, Raini, Calluma i pozostałych
braci Lynch. Świętowanie trwało do upadłego – tańcom śpiewom i radości nie było
końca. Tak właśnie zakończył się rok pełen wrażeń. Dla Alex był to najlepszy
czas w życiu. Bo przecież tyle się wydarzyło – poznała wspaniałych przyjaciół (na
początku znała ich tylko z telewizji!) i chłopaka, przy którym czuje się
szczęśliwa. Tak, nie obyło się bez problemów, czasem i łez, ale wszystko w końcu
wyszło na prostą.
Następny rok był jeszcze lepszy – rodzice Alex na stałe
zamieszkali w Miami i wreszcie na własne oczy ujrzeli Charliego. Co do szatyna,
dzięki jego talentowi został zatrudniony przez pewną znaną wytwórnię jako
kompozytor. Napisał nawet piosenkę dla R5! Zaczął zarabiać porządne pieniądze,
nie musiał się więc bać o to, że nagle zostanie mu zabrany dom babci Herswish.
Nadal mieszkał w budynku StarkWork Company, a dom wynajmował turystom z
Europy. Zespół R5 udał się w trasę
koncertową. Ross uparł się, by pojechała z nimi Laura. Nazwał ją swoją „muzą”
bez której absolutnie nie może komponować i występować na scenie. Mark po
wysłuchaniu jego monologu przewrócił oczami i zgodził się, by Laura z nimi
pojechała. Dzięki temu mocno zaprzyjaźniła się z Rydel, która kiedyś nie była
do niej przekonana a teraz traktowała ją jak siostrę. Wyjaśniła się też sprawa
z Gemmą, wyłapano parę osób należących do jej szajki. Ją samą z racji tego, że
była pełnoletnia i popełniła takie przewinienia jak kradzieże, włamania na
konta gwiazd i wymuszanie pieniędzy, wsadzono za kraty na 2 lata. Calumowi po
wielu, wielu, wielu próbach w końcu udało się wyciągnąć Raini na randkę, co
wszyscy okrzyknęli wydarzeniem roku. Zaś Alex towarzyszyła Charliemu i
wspierała go, sama też nagrała parę coverów (w tym jeden duet ze swoim chłopakiem)
i zyskała popularność w sieci.
Tak kończy się historia dziewczyny, która spełniła swoje
marzenia…
***
Co ja się będę rozpisywać... Dziękuję, że ze mną byliście. Dziękuję, że byliście cierpliwi i nie zniechęcaliście się nawet wtedy, gdy dodawałam rozdział miesiąc po czasie. Dziękuję za to, że czytaliście to opowiadanie, za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Dziękuję za to, że braliście udział w różnych konkursach i za wszystkie Wasze nominacje. Ten blog dał mi bardzo dużo, a Wy sprawiliście, że mam na twarzy uśmiech, bo moja praca została wynagrodzona. Kto by pomyślał, że napiszę aż tyle rozdziałów...111 stron. A pierwszy wpis pojawił się w sierpniu 2012 roku, W ŻYCIU nie pomyślałabym, że ktoś to będzie czytał:)
jeszcze raz DZIĘKI!!!!!
PS: Rozważam założenie kolejnego bloga...kto wie co z tego wyjdzie. Wpadajcie tu czasem, jak coś mi wpadnie do głowy, od razu zamieszczę info;)
i pamiętajcie:
LOVE, LOVE, LOVE IS ALL WE NEED!
~`BabyBlue
Jaki śliczny rozdział! *___* " Nazwał ją swoją „muzą” bez której absolutnie nie może komponować i występować na scenie." Jaki słooodziaaak *___* Mam zamiar przeczytać opowiadanie jeszcze raz, pamiętam jeszcze te rozdziały kiedy Alex się w nim kochała *,* Tak więc spadam ^^
OdpowiedzUsuńDobrze wiesz, że jak założysz kolejnego bloga na pewno będę jego czytelniczką. Mam nadzieję, że ci się uda ^^ powodzenia! ♥
Dzieki, naprawde doceniam to, ze tu jestes i zawsze zostawiasz komentarze pod rozdzialami:) trzymaj sie!
UsuńKochana BabyBlue,
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć. Śledzę Twojego bloga od samego początku i każdy rozdział mi się bardzo podobał. Ten ostatni to już w ogóle. Czytałam go chyba z siedem razy!
Czekam na dalsze efekty Twojej pracy, bo masz ogromny talent. <3
Zapraszam też do siebie :) http://rosslynchopowiadanie.blogspot.com/
Pozdrawiam!
~Dusss
Ahhh i to już koniec :( szkoda, ale rozumiem i doceniam to, że wytrwałaś do końca i ni przerwałaś opowiadania w połowie.
OdpowiedzUsuńCo ja mogę powiedzieć? Zapewne Dziękuje :) Twoje opowiadanie czytałam z szerokim uśmiechem na twarzy. Ten rozdział był świetny, jednak i tak uważam, że najlepszy był ten, w którym opisałaś uczucia Rossa do Laury i to jak zdał sobie sprawę jak bardzo ją kocha patrząc na Alex. To był jeden z lepszych momentów, za który także ci dziękuję :*
Mam nadzieję, że stworzysz kolejnego bloga i wiedz, że jeśli go założysz to ja będę go czytać :D
Dziękuje <3
Piszesz extra! Mam nadzieję że założysz kolejnego bloga ... a tak na razie zapraszam cie do mnie http://raura-i-love.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze wpadniesz. .. bo jestem twoją wielką FANKĄ
_ UNPREDICTABLE _
Chyba ci tego nie wybaczę. Masz najlepszego bloga na świecie. Twój blog jest cudny. Może wpadniesz na mojego, i ocenisz? Bo dopiero zaczynam. http://leonetta-auslly.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: story-with-ross-lynch.blogspot.com
Mam nadzieję, że wpadniesz <333
świetny blog, bardzo pomysłowy. pojawiłam się tu od niedawana, dlatego staram się być na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, dopiero zaczęłam.
http://neverletmegiveup.blogspot.com