Rydel siedziała w fotelu i przeglądała stare SMSy od
Ratliffa. Zachowała pierwszą w życiu wiadomość, jaką od niego dostała: „Cześć.
Riker podał mi twój numer, mam nadzieję, że się nie obrazisz ;) Wpadam do was
na próbę dziś po południu. Chętnie poznam ciebie i resztę zespołu.
~`Ellington”.
Blondynka przypomniała sobie, że na początku nie bardzo za
nim przepadała. Uważała go za dziwaka i zarozumialca. Z charakteru przypominał
Rockiego, może to dlatego chłopcy tak szybko się ze sobą zaprzyjaźnili. Po
pewnym czasie i ona się do niego przekonała, stworzyli więc zgraną paczkę.
Wszystko zmieniło się, kiedy Ell przedstawił im swoją dziewczynę
– Kelly. Wtedy Rydel poczuła, że coś jest nie tak, że taki obrót sprawy nie do
końca jej pasuje. Nie była świadoma swoich uczuć do kolegi, ale wiedziała, że
nie jest jej obojętny. Sprytny Ross od razu wychwycił dziwne zachowanie
siostry. Wystarczyła uważna obserwacja, by wywnioskować, że Delly jest
zakochana w Ellingtonie. Odbył z nią nie jedną rozmowę. Bez skutku – dziewczyna
nadal uparcie twierdziła, że nic nie czuje do Ratliffa. Aż do niedawna. Wyszedł
z nią na spacer i spytał o Ella. Tym razem nie zaprzeczyła. ale cicho westchnąwszy,
powiedziała „wiesz, że to nie ma sensu”.
A potem? Potem szczęście się do niej uśmiechnęło. Brunet
rozstał się z Kelly. Jeszcze tego samego dnia, kiedy się o tym dowiedziała,
zostali „parą”. Zakład obowiązywał przez cały tydzień, więc przez okrągłe 7 dni
musieli udawać, że ze sobą chodzą. Z początku nie szło im najlepiej, bo
zwyczajnie krępowali się przed przyjaciółmi. Szybko jednak oswoili się z tą
małą „zmianą” i obejmowanie się, bądź prawienie sobie komplementów przestało
sprawiać im trudność.
Ostatni dzień był przełomowy. Paczka wybrała się do kina na
film „Upside Down” (Odwróceni zakochani). Przed seansem postanowili przejść się
po okolicy i wstąpić do kawiarenki. Rydel chciała podejść do lady, by zamówić cappuccino.
Ubiegł ją Ratliff, mówiąc: „ja to zrobię, kochanie”. Wszyscy, oprócz pary
zrobili zbiorowe „awwww”, a kiedy brunet wrócił z napojem, Ross rzucił jakby od
niechcenia: „No, siostra. Wypadałoby jakoś podziękować”. Reszta entuzjastycznie
poparła blondyna. Delly widząc, co się święci, mruknęła krótkie „dziękuję” i
zatopiła się w swoim cappuccino. „Nie, nie. Źle mnie zrozumiałaś. Chodziło mi
raczej o takie podziękowanie” – rzekł Ross i pocałował siedzącą obok niego
Laurę. Zaróżowiona Rydel zrobiła im małą awanturę i oświadczyła, że tego nie
było w umowie, więc nie zamierza spełniać ich zachcianek. Prawie wyszła z
kawiarni, jednak przyjaciele w porę ją zatrzymali, przepraszając za swoje
zachowanie. Ellington przez cały czas nie odezwał się nawet słowem. W końcu
dotarli do kina i zajęli miejsca – para w piątym rzędzie, reszta w siódmym. Przez
pięć minut nadawali reklamy. W tym czasie Ratliff i Rydel odbyli rozmowę.
- Nie wiem, co im odbiło z tymi podziękowaniami – zaczęła niepewnie
blondyna.
- Tak… Przecież to nie zależy od nich, tylko od nas, prawda?
- No właśnie. Poza tym…to tylko udawanie.
Uśmiech zniknął z twarzy Ratliffa, teraz wyglądał poważnie.
- Coś się stało? – spytała zaniepokojona Rydel.
- Nie, tylko… Nigdy nie przypuszczałem, że kiedyś wplączemy
się w taki zakład. No i nigdy nie przypuszczałem, że… - urwał.
- Że? – blondyna uważnie
patrzyła w jego brązowe oczy. Ell powoli zbliżył się do jej twarzy. Odgarnął
spadający na czoło dziewczyny kosmyk blond włosów. Delikatnie uniósł jej
podbródek i złożył na jej ustach nieśmiały pocałunek.
- Że tak mocno zakocham się w mojej Delly.
Znów ją pocałował. Rydel zamknęła oczy i położyła dłoń na
jego policzku. Wtedy w jej głowie pojawiła się natrętna myśl: „Delly…To takie
podobne do Kelly. On ją kochał, nie masz prawa tego zmieniać. Nie masz prawa”.
Odsunęła się od niego i odwróciła głowę.
- Rydel.. – wyszeptał Ell – Co jest?
- To nie wyjdzie, rozumiesz? Nie chcę być tą, co wszystko
psuje. Chcę tylko, żebyś był szczęśliwy.
- Ja już jestem szczęśliwy! – prawie krzyknął Ratliff,
przyciągając ją do siebie.
- Nie mów tak, bo to nieprawda – Rydel wyrwała się z jego objęć i wstała – Proszę,
zrób coś dla mnie. Zapomnij o tym zakładzie. Zapomnij o tym, co się tu
zdarzyło. Zapomnij o tym, co powiedziałeś. Tak będzie lepiej dla nas obojga – wybiegła
z sali najszybciej, jak mogła. Ratliff nie próbował nawet jej zatrzymać. Tkwił
w swoim krześle dalej, oszołomiony tym, co usłyszał.
Do tego czasu nie odezwał się do niej ani słowem. Żałowała
tego, co zrobiła. Ale…to było jedyne słuszne wyjście.
Postanowiła pooddychać świeżym powietrzem. Wychodząc z domu,
zajrzała mimochodem do poczty. W środku były dwie koperty i jakiś świstek.
- Hmm, zobaczmy… - mruknęła przyglądając się listom – Pierwszy
to rachunek za prąd, drugi to zaproszenie do…Klubu Emerytów i Rencistów? To chyba jakaś pomyłka…o i jeszcze jeden.
Uniosła do oczu małą kartkę. Ktoś napisał na niej tłustym
drukiem:
„Panna Rydel Mary Lynch proszona jest o odbiór przesyłki. Daylight
Street, 13.
Termin upływa dnia
21.12 b/r.
Poczta MiamiMail”
- 21 grudnia? Kurcze,
to dzisiaj! – zorientowała się Rydel.
Kto mógł wysłać jej przesyłkę? I z jakiej okazji? A może to
wczesny prezent gwiazdkowy od rodziców? No tak! Przecież mieszkali w Colorado,
na pewno na wszelki wypadek wysłali paczki wcześniej, by przyszły idealnie na
święta. No dobrze, to trzeba po nie
pójść.
Rydel skoczyła do domu po bluzę i ruszyła w stronę
przystanku. Nie miała zielonego pojęcia, gdzie jest ulica Daylight, ale w końcu
od czego ma się GPS w komórce.
*gdzieś w Miami*
- Chłopcze, długo tak tu będziesz stał? Mam wezwać ochronę?
- Nie! Proszę absolutnie nikogo nie wzywać. Co w tym złego,
że tu jestem? W końcu mam do tego prawo,
prawda?
- Ale od paru godzin? Na co ty czekasz?
- Na przeznaczenie – odparł chłopak i dumnie uniósł głowę,
Kobieta machnęła ręką i wróciła do swojego zajęcia…
wróciłam do wątku Rydel i Ella, bo zupełnie o nich zapomnialam, bardzo za to przepraszam.
i ogólnie przepraszam, że tak późno, ale słowa dotrzymałam - dodałam rozdział W TYM tygodniu ;)
może jutro coś dopiszę, bo w szkole właściwie nic ciekawego nie robimy.
do zobaczenia :)
~`BabyBlue