Minęło parę dni. Alex
wciąż wahała się, czy dzwonić do rodziców w sprawie chwilowego zamieszkania z
Charliem. Wiedziała, że szanse na to, że pozwolą jej wprowadzić się do obcego
chłopaka są znikome. Obiecała mu jednak, że zrobi co w swojej mocy, by mu
pomóc. Jeśli faktycznie za parę tygodni będzie zmuszony przenieść się do domu
dziecka, wolała być z nim w tych trudnych chwilach. „Ale czy on też tego
chce?” - zastanawiała się. W końcu
ostatnimi czasy miewał bardzo dobry humor. Widywała go rzadko, bo ciągle gdzieś
znikał. Podejrzewała, że ma to jakiś związek z tajemniczą dziewczyną, którą poznał
przez przypadek. Odwiedza ją? Nieee, on nie byłby do tego zdolny. Przecież
ledwo ją zna…
Zawsze w chwilach bezradności dzwoniła do Rydel. Była jej
najbliższą przyjaciółką. Oczywiście, lubiła też Laurę, Raini, Caluma i
pozostałych członków R5, ale to właśnie
z nią łączyła ją najsilniejsza więź. Delly miała radę na wszystko i była dla
niej oparciem.
Alex sięgnęła po telefon.
- Cześć, słońce! Co u ciebie? – blondyna powitała ją głośnym
okrzykiem.
- Hej Rydel. No właśnie, co u mnie. Nie za dobrze….
Opowiedziała jej po kolei – o trudnej sytuacji Charliego, o
rudej dziewczynie i o dylematach związanych z przeprowadzką.
- Hmm, gdybyśmy nie mieszkali tak daleko, wzięlibyśmy go do
siebie na jakiś czas – westchnęła Delly – Ale chyba mam rozwiązanie. Spróbuj
porozmawiać z Jessy. Zdaje mi się, że polubiła Charliego. Jest wpływowa, na pewno będzie potrafiła
załatwić co trzeba i nie będzie musiał nigdzie iść.
- Trzeba spróbować – kiwnęła głową Alex – Dzięki za radę,
jesteś kochana.
- Wiem to – stwierdziła ze śmiechem blondyna, po czym dodała
- Mała, muszę kończyć. Jeden z moich
piekielnych braciszków koniecznie chce mnie wyciągnąć na zakupy do centrum. A
łaziliśmy tam dosłownie dzień wcześniej! I to przez pięć godzin! PIĘĆ GODZIN,
czy ty to rozumiesz??!
- Ej nie kłam, mówiłem, że cztery! – odezwał się oburzony
głos Rockiego.
- Chyba ci zegarek nawalił, stary – dorzucił się Riker.
Alex parsknęła śmiechem.
- Sama widzisz – westchnęła Rydel – Trzymaj się.
- Do zobaczenia, pozdrów ode mnie tych twoich piekielnych
braciszków – odpowiedziała nastolatka i się rozłączyła.
Tymczasem Laura czytała nowo kupioną książkę, przy okazji
pałaszując swój ulubiony „gogurt”. Naraz podskoczyła w miejscu, gdyż w
okolicach jej nóg rozległo się ciche popiskiwanie. Aha, czyli Ross znów
przestawił jej dzwonek w telefonie! Co za głupek! Dobrze wiedział, że Laura nienawidzi tego
odgłosu i po raz kolejny zrobił jej na złość.
Ale tym razem to nie on dzwonił. Wyświetlił się jakiś
nieznany numer.
- Halo?
- Cześć, Laura. Tu Raini.
- Rai, to ty?! Dziewczyno, co się z tobą działo?! Wiesz, jak
się martwiłam?
- Tak, domyślam się. Ale nie uwierzysz, co mi się
przytrafiło. Jeden wielki KOSZMAR!
- Co takiego się stało? – zaniepokoiła się brunetka.
- A więc zaczęło się od tego, że jakaś blond-świruska
niechcący na mnie wpadła i wytrąciła mi z ręki telefon, który wpadł do
fontanny. Oczywiście, nie nadawał się do użytku, więc musiałam go oddać do
serwisu. Tam bardzo grzecznie powiedzieli mi, że nie da się go już naprawić.
Dostałam niezły ochrzan od rodziców, bo telefon był całkiem drogi. Byłam przez
to uziemiona w domu. Chciałam do ciebie zadzwonić, ale dopiero dziś przyszedł
nowy telefon. Dobrze, że chociaż znam twój numer na pamięć.
- No, ale przecież zawsze mogłaś do mnie napisać na
Twitterze – zdziwiła się Laura.
- Nie bardzo. Jakiś wariat włamał się na moje konto i je
zablokował. Nie mogę się normalnie zalogować!
- Kurcze, faktycznie
dosyć koszmarne wydarzenie – przyznała ze współczuciem brunetka – a właściwie
gdzie była ta fontanna?
- Przed kinem, gdzie
była premiera „Muppetsów”. Pomyśleć, że gdyby nie ta fajtłapa…
- Nie przejmuj się, ważne że już wszystko porządku. Naprawdę się martwiłam. Nie odzywać
się przez tyle dni – to do ciebie niepodobne.
- Jakoś to nadrobimy. Masz czas dziś o czwartej?
- Jasne. Zrobię tylko ćwiczenia, które nam zadali, i możemy
się spotkać.
- Ah, ty i ta twoja skrupulatność – westchnęła z
politowaniem Rai.
- Ej, po prostu zbliża się koniec semestru i muszę się
poprawić z paru przedmiotów – obraziła się Laura.
- Ok., ok, kujonku. To jak? Kawiarnia „Cherry Pie” koło
16stej?
- Mhm. Do zobaczenia – rzuciła dziewczyna i się
rozłączyła.
Kolejny sygnał doszedł tym razem z innej części pokoju.
Okazało się, że to komórka Rossa, której zapomniał zabrać ze sobą. Laura z
zaciekawieniem spojrzała na ekranik. Nie miała w zwyczaju zaglądać mu do
telefonu, bo miała do niego pełne zaufanie, ale coś kazało jej sprawdzić, od
kogo była ta wiadomość. Aha! Od Gemmy! Bez namysłu nacisnęła przycisk i
przeczytała: „Wczoraj było bardzo miłoJ Może znów do mnie
wpadniesz?”
Było MIŁO?! Co to ma do cholery znaczyć?! Nie, miarka się
przebrała. Trzeba natychmiast iść do Raini i spytać się, czy przypadkiem nie
upadła na głowę. Jak można kolegować się z taką rudą, fałszywą jędzą?! Z Rossem
za to czeka ją niezbyt przyjemna rozmowa. Ale to później…
Minęło parę godzin, zbliżała się już szesnasta. Alex właśnie
przechadzała się po Newton Street. Postanowiła, że nie będzie dzwonić do
rodziców w sprawie mieszkania z Charliem, tylko pójdzie za radą Rydel i
porozmawia z Jessy. Jutro z samego rana powie jej o tej przykrej sprawie. Teraz
zaś urządziła sobie mały spacerek po okolicy, by wypatrzeć jakiś prezent dla
Charliego. Zbliżały się święta i tym samym urodziny szatyna. Podarunek musiał
być wyjątkowy, dlatego już teraz uważnie oglądała witryny przyozdobionych
girlandami sklepów.
Minęła kawiarnię „Cherry Pie”, ale zaraz się cofnęła.
Siedząca przy oknie dziewczyna wydawała jej się dziwnie znajoma… Podeszła
bliżej, udając, że przygląda się wywieszonemu na zewnątrz menu. Czarne loki,
błyszcząca bluzka i neonowe paznokcie? To musiała być Raini! Alex czym prędzej
weszła do kawiarni.
- Hej, jak ja cię
dawno nie widziałam! – zawołała, witając się z koleżanką.
- Oo, cześć skarbie! – przytuliła ją Raini – Proszę, siadaj.
Właśnie czekam na Laurę.
- To nie będę wam przeszkadzać, w końcu to wasze spotkanie –
zmieszała się nastolatka.
- Ee, nie wygłupiaj się. We trójkę będzie nawet fajniej.
Raini opowiedziała jej o swojej przygodzie z komórką i
problemach z Twitterem.
- No no – gwizdnęła Alex – Można powiedzieć, że byłaś
oderwana od świata na parę dni.
- Żebyś wiedziała! Wszystko
na moją niekorzyść. Zupełnie jakby to sobie ktoś zaplanował – narzekała Rai.
- Bez przesady, nikt by nawet nie próbował z tobą zadzierać,
bo by źle skończył – zaśmiała się nastolatka.
W tym momencie podeszła do nich Laura. Miała lekko
zaczerwienione oczy, zupełnie jakby przed chwilą płakała.
- Cześć – rzuciła ponuro i usiadła pomiędzy nimi.
- Coś się stało? – Raini z troską spojrzała na brunetkę.
- Taaa. Gemma się stała. Ta ruda małpa kradnie mi chłopaka!
- Czekaj. Powiedziałaś ruda?
- ocknęła się Alex
- Tak. Laska po prostu okręciła sobie tego palanta wokół
palca. Zostawił u mnie komórkę. Przyszedł do niego SMS: „Wczoraj było bardzo
miło. Może znów do mnie wpadniesz?”. Ross ostatnio cały czas gdzieś znika. Na
początku myślałam, że chodzi do Caluma, a on po prostu się z nią potajemnie
widuje! I co ja mam zrobić? – Laura coraz bardziej podnosiła głos. W końcu
schowała twarz w dłoniach.
- Hej, nie przejmuj się. Być może pocieszy cię fakt, że
Charlie też łazi nie wiadomo gdzie. Poznał jakąś dziewczynę, też rudą, i
zupełnie oszalał.
- A wiesz, jak ma na imię? – Laura uniosła głowę znad rąk.
- Nie. Ale wyglądała na przebojową pannę. Może troszkę
starszą od nas. Dosyć wysoka, miała niebieskie oczy…
- To ta sama! – zawołała brunetka.
- Zaraz, możecie mi wreszcie powiedzieć, o co chodzi? –
spytała zdezorientowana Raini.
- No jak to, o co. A raczej, o kogo. Gadamy o twojej
koleżance, Gemmie. Podobno poznałyście się niedawno – rzekła Laura.
- Swoją drogą, to chyba za delikatnie ją oceniłaś. Ta laska
jest po prostu fałszywa – dodała Alex.
- Dziewczyny – spoważniała Raini - mogę was zapewnić, i to na sto procent. Nie
znam NIKOGO o imieniu Gemma…
***
Tym razem nie dodałam miesiąc później, ale tylko 2 tygodnie później ;D
piszcie swoje opinie w komentarzach, z góry dzięki (;
aha i jeszcze jedno. odeszłam z pewnej grupy aby przekonać się, kto tak naprawdę docenia moje opowiadanie i kto obchodzi się losami Alex, Laury, Rossa itd.
nie sztuką jest wejść na bloga kogoś, kto Cię o tym zawiadomił i napisać na odwal się "super" pod nowym rozdziałem, nawet go nie czytając (nie twierdzę oczywiście, że wszyscy tak robicie, ale też nie mam pewności)
najbardziej szanuję tych, którzy z własnej woli sprawdzają od czasu do czasu, czy coś nowego się u mnie nie pojawiło. Jesteście wspaniali :*
a to piosenka z tytułu:
do zobaczenia!
~`BabyBlue