***
- Co? Zaraz… CO?!
- Nie cieszysz się?
- Czyś ty zdurniał?!
- Ale.. O co ci chodzi? – spytał zdezorientowany chłopak.
- Ross, w co ty mnie wpakowałeś?! Przecież ja za cztery dni
wylatuję z Miami! Już zapomniałeś, że tu nie mieszkam? – wrzasnęła Alex
wymachując rękami we wszystkie strony.
- Ej, wyluzuj. Wszystko załatwione, mała.
- Nie mów tak do mnie!
- Ale jak, mała?
- Grrrrr….
- No nie warcz na mnie. Mogę cię zapewnić, że wszystko
dopiąłem na ostatni guzik.
- To znaczy?
- To znaczy, że twój pobyt zostanie przedłużony…
- Niby jak?
- Jak nie będziesz cicho…
- To co?
- Załaskotam cię na śmierć.
- No ale przecież ja jestem cicho. To ty ciągle przerywasz.
Ross przewrócił oczami i westchnął. Z kobietami to się
jednak nie da normalnie gadać.
- StarWork Company zapłaciło za twój tygodniowy pobyt na
planie. Jeśli spodoba im się twoja gra, to niewykluczone, że zostaniesz tu
dłużej. Musisz pokazać na co cię stać. A wiem, że potrafisz, niezłe z ciebie
ziółko.
- Zapłacą za mnie? To nie w porządku…
- Nic się nie martw, sponsorzy Austina&Ally to same
grube ryby, twój pobyt na planie nie będzie ich dużo kosztował.
- Hmm. Ale co z moimi rodzicami?
- Będziesz musiała z nimi poważnie porozmawiać. Do nich należy
decyzja, czy wrócą do Londynu, czy zostaną z tobą w Miami.
- Skąd ta pewność, że twój pomysł wypali?
- Bo ja to wszystko wymyśliłem. A moje genialne pomysły
zawsze wypalają.
Alex uśmiechnęła się. Po chwili z wahaniem w głosie spytała:
- Ross, dlaczego…
- Ciii – chłopak delikatnie położył palec na jej ustach –
Dlaczego to robię? Bo bardzo chciałaś poznać Laurę, Raini i Deza. A poza tym –
dodał nieśmiało – nie chciałem, żebyś tak szybko wyjeżdżała.
- Ross. Jja nie wiem, co mam powiedzieć. – jąkała się Alex.
- Zwykłe dziękuję
wystarczy – zaśmiał się Ross.
Dziewczyna zignorowała tę odpowiedź i po prostu rzuciła się
na niego. Chłopak ledwo utrzymał się na nogach.
- JESTEŚ NAJSŁODSZYM I NAJUKOCHAŃSZYM STWORZENIEM JAKIE
KIEDYKOLWIEK CHODZIŁO PO ZIEMI! – ryknęła Alex i zaczęła się głośno śmiać.
Ross zawtórował jej.
- Zejdź ze mnie wariatko! Ważysz jakieś sto kilo!
- Ejj! Bo odwołam moje słowa.
- Nawet się nie waż.
- Bo co?
- Bo to. – chłopak zaczął niemiłosiernie łaskotać Alex.
- AAA przestań – krzyknęła Alex wijąc się jak węgorz. W
pewnym momencie dziewczyna straciła równowagę i wychyliła się do tyłu ciągnąc
za sobą Rossa. W końcu oboje wylądowali na podłodze.
- Przestać? Ooo nie, moja droga. W końcu się doigrałaś –
zawołał Ross naśladując głos taty Alex. Teraz łaskotał ją po brzuchu, ale
dziewczyna nie miała siły się bronić. Machała bezradnie rękami i z trudem
łapała oddech ze śmiechu. Ich zabawa zwróciła uwagę paru pracowników StarWork
Company. Bo tak – Alex i Ross właśnie w tej chwili znajdowali się niemalże w
samym centrum tego budynku! Recepcjonistka przyglądała im się z niesmakiem, zaś
paru ochroniarzy wymieniając uwagi zaczęło się do nich zbliżać. Wśród nich na
nieszczęście znalazł się Tom.
- Ross! Co ty tu.. -
zawołał z oburzeniem Tom ale urwał, gdy zobaczył Alex.
- Ja wszystko wytłumaczę. – chłopiec oblał się rumieńcem i
szybko wstał – to właśnie jest moja koleżanka, o której panu mówiłem, Alex.
- Bardzo mi miło pana poznać – powiedziała cichutko
dziewczyna i wyciągnęła rękę w stronę surowo wyglądającego mężczyzny.
Tom nie odwzajemnił uścisku. Już otwierał usta, by w paru
mocnych słowach powiedzieć, co sądzi o darciu się i łaskotaniu na podłodze tak
poważnej placówki. W porę pojawiła się Jessy, wesoła i sympatyczna pani po czterdziestce
ubrana w elegancką marynarkę i czarną spódnicę.
- Oh, co tu się stało, Tom? Co tu robi cały ten tłum? –
spytała ze zdziwieniem rozglądając się dookoła.
- Jessy, dobrze, że jesteś. Ross…
- Znów nabroił, co? – rzekła kobieta i mrugnęła w stronę
Rossa.
- My.. Przepraszamy, nie chcieliśmy się zachować
niewłaściwie- odezwała się Alex niepewnie patrząc na Jessy.
- Tak. Straciliśmy kontrolę – dodał Ross. Tom nie wytrzymał
i wybuchł:
- Czy ty wiesz, co oni robili?! Tu, właśnie tu, na oczach
wszystkich zaczęli się drzeć w niebogłosy i tarzać po podłodze jak
jakieś…dzikusy .
- To tylko łaskotki. - wtrącił nieśmiało blondyn.
- Chyba wiem, co widziałem?!
- Tom, uspokój się – zawołała Jessy z trudem powstrzymując
się od śmiechu.
- Bawi cię to?! StarWork Company to nie miejsce do zabaw, tu
się pracuje! - ryknął Tom rozjuszony
wesołością kobiety.
- No dobrze już, dobrze. Było, minęło. Nie ma co tego
roztrząsać. Na drugi raz Ross poszuka innego miejsca do poflirtowania z
koleżanką, prawda?
Ross zarumienił się i chciał zaprotestować, lecz Jessy nie
dała mu dojść do słowa.
- Swoją drogą jak masz na imię, moja droga? - zwróciła się do Alex.
- Jestem Alex. Ross przyprowadził mnie tu, bo.. – urwała
patrząc niepewnie na towarzysza.
- Ma zastąpić Susan, przyszła na casting – pospieszył z
pomocą chłopiec.
- Ah tak, Tom mówił mi o tobie. No dobrze, jesteś gotowa?
- Gotowa? – spytała ze zdziwieniem dziewczyna – Na co?
- Jak to- na co? Na casting oczywiście.
- To już teraz jest casting?!
- Tak, zaczynamy za parę minut. Więc prędziutko idź,
przyszykuj się w garderobie. Ross cię tam zaprowadzi.
„Nie szkodzi, znam drogę” – chciała powiedzieć Alex, ale w
porę ugryzła się w język. Była pewna, że Ross nie wspominał Tomowi o tym, że
znalazł ją w swojej garderobie. Wydawało jej się, że od pierwszego spotkania z
blondynem minęły wieki. A przecież to wszystko wydarzyło się zaledwie wczoraj!
Po chwili już wchodziła z Rossem na pierwsze piętro.
Uśmiechając się otworzył
jej drzwi do garderoby.
- Ale.. to twoja garderoba – powiedziała niepewnie sadowiąc
się na krześle i wyjmując rzeczy ze swojej torebki.
- To nic, nie musisz się specjalnie charakteryzować,
wystarczy trochę pudru i tego czegoś – złapał pierwszy z brzegu kosmetyk i
przyglądał mu się ze zdezorientowaniem.
- To jest szminka, geniuszu.
- No przecież wiem – obraził się chłopak.
- Taaak. Jasne.
- Nie gadaj tyle, tylko się maluj. Chyba, że chcesz, żebym
ja cię pomalował.
- Niezły pomysł, biorąc pod uwagę fakt, że nie znasz nazw
połowy tych kosmetyków.
- Ej, nie prawda!
- Tak? Więc co to jest? – spytała z rozbawieniem Alex
pokazując mu eyeliner.
- Pff. To jest zwykła kredka. Chyba nie masz zamiaru się nią
malować?
Alex wybuchła śmiechem łapiąc się za głowę.
- No nie uwierzysz, ale właśnie tym dziewczyny malują sobie
oczy.
- Co?!
- Ano. Przyjrzyj się – uniosła kredkę do oczu, zbliżyła się
do lustra i zaczęła delikatnie malować sobie prawą powiekę.
Ross obserwował ją w osłupieniu. Gdy skończyła, gwizdnął z
podziwem.
- Wow, wyglądasz zupełnie inaczej z tą…kredką na oczach.
- Eyeliner’em -
poprawiła go Alex – Ale to jeszcze nic, zobaczysz, jak będę wyglądać po
nałożeniu podkładu, pudru, szminki, cienia do powiek, tuszu do rzęs…
- Powiem ci jak będziesz wyglądać. Sztucznie.
- Ej, przesadzasz, mnóstwo dziewczyn się tak maluje.
- Ale ty nie. Wczoraj przecież nie miałaś żadnego makijażu
na sobie.
- Czasem po prostu mi się nie chce go nakładać.
- Ale po co w ogóle go nakładać? Uważam, że bez niego jesteś
sto razy ładniejsza.
- Naprawdę? – zarumieniła się Alex.
- No ba. Wszystko to, co naturalne, jest piękne.
- Często tak
filozofujesz?
- Zdarza mi się.
- No więc dobrze, mądralo. Przestanę się malować, skoro ci
to przeszkadza. Ale teraz muszę to zrobić, bo Jessy kazała.
- Pomóc? – spytał z nadzieją w głosie Ross trzymając w ręku
szminkę.
Alex wywróciła oczami.
- No doooobra. Ale uważaj, bo to bardzo niebezpieczny
przyrząd.
- Serio? – spytał Ross parząc z przerażeniem na kosmetyk.
Alex przejechała sobie ręką po twarzy i westchnęła z
politowaniem.
- To taka kolorowanka. Musisz pomalować kontury moich ust,
ale uważaj, żeby nic nie rozmazać i nie wyjść za linie.
Ross ostrożnie przysunął szminkę do twarzy Alex i w
skupieniu przejechał nią po dolnej wardze.
- Całkiem nieźle – stwierdził z zadowoleniem.
- Halo? A co z drugą?
Ponownie pochylił się nad Alex, ale tym razem za mocno
przycisnął szminkę, która rozmazała się na lewym policzku dziewczyny.
- Co robisz, idioto?!
- zawołała ze złością patrząc na Rossa.
- Przepraszam – powiedział cichutko i sięgnął po chusteczki
– Daj, wytrę to.
Alex uspokoiła się nieco i pozwoliła mu zmyć z twarzy grubą,
czerwoną kreskę.
Gdy skończył, skierował wzrok na Alex. Ich twarze przez cały
czas były bardzo blisko siebie, ale dopiero teraz spojrzeli sobie prosto w oczy. Alex poczuła,
że jej serce znów zaczyna bić jak oszalałe. Często czuła się tak w towarzystwie blondyna. Dziwne.
Nagle zadzwoniła komórka.
Ross zamrugał oczami i potrząsnął głową, jakby właśnie obudził się z
jakiegoś snu. Złapał telefon i odebrał. Dzwoniła Jessy:
- No, co tak długo? Tylko nie mów, że znowu łaskoczesz swoją
koleżankę.
- Nie no, skąd! – krzyknął z oburzeniem Ross.
- A więc pospieszcie się. Czekamy na was tam, gdzie zwykle –
rzuciła Jessy i rozłączyła się.
- Chodź, wołają nas. – powiedział Ross i złapał Alex za
rękę. Ta jednym ruchem prawej ręki pomalowała usta, czym wprawiła w podziw chłopaka.
- Tak to się robi, nowicjuszu. – wzruszyła ramionami i wyszczerzyła zęby w
uśmiechu.
- Dobra, dobra. Skończ tę gadkę, mała, bo na serio się
spóźnimy.
- NIE MÓW DO MNIE MAŁA, JASNE?!
Sprzeczając się w końcu dotarli na piąte piętro, gdzie
znajdował się plan serialu. Alex aż zaniemówiła – od razu poznała słynny sklep
Sonic Boom, z radością oglądała także rekwizyty, które tak dobrze znała – sekretny
zeszyt Ally, serową czapkę Trish, kolorowe spodnie Deza…
- Nie wierzę, że tu jestem – pisnęła kontynuując swoją
krótką wycieczkę po planie. Zapatrzona w rekwizyty nawet nie zauważyła, że
niechcący potrąciła wysokiego, piegowatego rudzielca.
- Ojejejej, przepraszam! – zreflektowała się natychmiast i
spojrzała na niego – No nie wierzę! Stoi przede mną Calum Worthy! – zawołała i
uśmiechnęła się szeroko.
- Miło mi poznać. Ty pewnie jesteś Alex, co? – spytał Calum
podając jej rękę na powitanie.
- Skąd wiesz? – spytała ze zdziwieniem - myślałam, że tylko Tom i Jessy wiedzą, kim
jestem.
- Coś ty. Nie znasz Rossa? Godzinami nam o tobie opowiadał,
mówił jak się spotkaliście, o czym gadaliście, opisywał nawet twoich rodziców,
co wydało mi się lekko podejrzane…
Alex zarumieniła się.
- O widzę, że już
poznałaś Caluma! – pojawił się ni stąd ni zowąd Ross przybijając piątkę
koledze.
- Szkoda tylko, że
wiedział o mnie całkiem sporo, jak na osobę, która widzi mnie po raz pierwszy w
życiu.
- No wiesz… Trochę mu o tobie opowiedziałem. Co w tym złego?
- Cześć wam. Ooo Alex, jeżeli się nie mylę? Jestem Raini,
miło mi cię poznać – zawołała niska, korpulentna dziewczyna o długich, czarnych
lokach i szerokim uśmiechu.
- Rozumiem, że cały
budynek już o mnie wie? - spytała ze
złością Alex. Uspokoiła się jednak, kiedy przywitała się z Raini. Od razu
złapała z nią kontakt. Właśnie ucinały sobie miłą pogawędkę, kiedy zbliżyła się
do nich średniego wzrostu brunetka o dużych, brązowych oczach. Była lekko blada
i z trudem utrzymywała się na nogach.
- Hej Laura! Co ci się stało, kochanie? Wyglądasz jak trup –
spytała Raini z troską w głosie.
- Dzięki za zgrabny komplement Rai. - odparła powoli Laura i skierowała wzrok na
Alex – A ty to pewnie…
- Alex, tak. Odnoszę wrażenie, że temu blondynowi buzia w
ogóle się nie zamyka.
- Oj tak, żebyś wiedziała – zaśmiały się Raini i Laura.
- Hej, słyszałem to! – zawołał z oddali Ross.
- Jesteś gotowa na wystąpienie w naszym serialu? – spytała
Raini.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo! Chociaż to prawie niemożliwe,
że mnie przyjmą, bo nie mam absolutnie żadnego doświadczenia w aktorstwie.
- O czym ty mówisz, Alex? Potrzebujemy cię, Susan
zrezygnowała dosłownie w ostatniej chwili. Można powiedzieć, że niebiosa nam
cię zesłały – stwierdziła ze śmiechem Laura.
- Albo Ross – dodała Raini uśmiechając się.
- Tak myślicie? Naprawdę nie wiem, jak sobie poradzę, skoro
nigdy jeszcze nie grałam, nawet w przedstawieniach szkolnych.
- No to będziesz
miała okazję ocenić swoje możliwości – odparła Laura.
Jakby na potwierdzenie jej słów dało się słyszeć głos Jessy
dochodzący z megafonu:
- Wszyscy na miejsca! Alex Jefferson, proszę za chwilę
zgłosić się do mnie. Zaczynamy Scenę 5 ujęcie 3!
***
Publikuję już teraz zgodnie z życzeniem :)
niestety, jestem zmuszona ogłosić, że teraz będę dodawać rzadziej kolejne rozdziały - raz na tydzień lub nawet na dwa. A wszystko przez naszą "kochaną" szkołkę :/
Ale obiecuję, że postaram się pisać sporo i jak najczęściej.
dzięki za wyświetlenia i komentarze, w miarę możliwości proszę o jeszcze więcej.
wielkie podziękowania dla właścicielki tego niesamowitego bloga:
http://blow-kiss.blogspot.com/ za to, że "zareklamowała" moje opowiadanie. jest bardzo utalentowana, warto zajrzeć się przekonać ;)
łojj ale się rozpisałam :D
kocham Was wszystkich! xx
~`BabyBlue